Priv. Asia
Obudziłam się 10 min. Przed budzikiem. Najgorsza rzecz jaka może się
przytrafić człowiekowi. Za mało aby się położyć dalej, za dużo żeby wstać z
łóżka. Więc postanowiłam poleżeć i zaczekać. Nawet nie wiem kiedy minęło to 10
minut. Wstałam od razu. Nie mam najmniejszej ochoty dalej leżeć jak jakieś
zwłoki. Pozostali jeszcze pozostali w swoich łóżkach. Poszłam do łazienki.
Spojrzałam w lustro.
- Jesteś beznadziejna.- Powiedziałam do swojego odbicia na pocieszenie.
Włączyłam wodę i umyłam twarz. Podniosłam wzrok i zobaczyłam swoje zmęczone
oczy. Woda spływała strumieniami przypominając łzy. Wytarłam twarz sprawiając,
że skóra na policzkach się zaczerwieniła. Teraz czas na makijaż. Otwarłam
szufladę. Tyle tych gładzi szpachlowych i tapet, że aż żal. Kiedy skończyłam
dalej wyglądałam jak niedorobiony przymół.- Beznadziejna i w dodatku brzydka.-
Ach te komplementy skierowanie do samej siebie. Ciekawe jak to jest mieć
zawyżone mniemanie o sobie. Kiedy wyszłam z łazienki oni już kończyli
śniadanie. Werka i Klaudia kłóciły się która pierwsza ma iść do łazienki, aż w
końcu poszedł tam Samuel. No spoko. Jak to się mówi dwóch się kłuci trzeci
korzysta. Jak już wszyscy byliśmy gotowi zeszliśmy na dół. Samochód już czekał.
Droga do szkoły nie miłosiernie mi się dłużyła, ale kiedy dojechaliśmy nie
miałam najmniejszej ochoty aby wychodzić z vana. Do klasy weszłam jako
ostatnia. Usiadłam przy swojej ławce. Nawet nie zauważyłam, że siedzę z kimś
innym niż dotychczas. Po prostu położyłam głowę na ławce i chciałam odrobić to
stracone 10 min z poranka. Po jakiś nie wiem 3 minutach do Sali wszedł
nauczyciel. Na całe szczęście przed mną siedzą wysokie osoby. Nagle poczułam
jak ktoś mnie szturcha. Podniosłam głowę i sprawdziłam kto zabiera mi cenny
czas. To był….. L? Jak? Kiedy? Ah nie ważne. Wskazał mi palcem na nauczyciela,
który najwyraźniej czekał na odpowiedź. Znając życie od mnie. Nagle Myungsoo
podsunął mi pod twarz karteczkę. „Umówisz się ze mną?”. Odpowiedziałam na głos
Nie. A nauczycielka na to, że dobrze i dalej zajmowała się prowadzeniem lekcji.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Skąd wiedziałeś, że tak odpowiem?- Spytałam. Nie odpowiedział. Do końca
lekcji nawet nie zwracał na mnie uwagi. Przez to nie mogłam się skupić na
lekcji. Co jakiś czas zerkałam w jego stronę, ale on był zbyt pochłonięty
lekcją aby mi odpowiedzieć. Kiedy lekcja się skończyła przesiadła się i teraz
obok mnie siedziała Klaudia. Kiedy chciałam z nim pogadać to jakimś dziwnym
trafem był zajęty, albo nigdzie go nie było. Na przerwie obiadowej całe
Infinite było oblepione wianuszkiem fanek, więc nici z rozmowy. Jakoś nie mam
ochoty jeść. Poszłam na dach. A raczej chciałam, ale drzwi były zamknięte więc
usiadłam przed nimi. Głowę schowałam między nogami i zwinięta w taką kulkę
siedziałam przez krótszą chwilę. Nagle usłyszałam hałas. Coś jakby ktoś się
potknął i po chwili przywalił w schody. Spojrzałam w stronę, z której to
dobiegało. Miałam rację ktoś się wywalił na schodach. A tym ktosiem był L. czy
on tu był cały czas?
- Będziesz się tak cały czas gapić czy mi pomożesz?- Spytał dosyć
szorstko. Szybko wstałam i próbowałam mu jakoś pomóc. Miał problemy ze
wstaniem, prawdopodobnie coś sobie skręcił.
- Nic ci nie jest? Musisz iść do pielęgniarki.- Powiedziałam z
zatroskanym głosem. Wyrwał mi się i chciał dalej iść, ale coś mu nie wyszło i
tylko na mnie się przewrócił co poskutkowało naszym wspólnym upadkiem na ziemi.
Od razu zszedł ze mnie i usiadł obok. Usiadłam naprzeciw niego.
- Gdzie cię boli?- Spytałam patrząc na jego stopę wygiętą pod
niecodziennym kątem.
- Nigdzie.- Odpowiedział niechętnie i z takim zimnem. Westchnęłam.
- Zdrowa osoba nie przewraca się przy próbie stania. Pokaż mi.- Chciałam
sprawdzić jego kostkę czy nie jest spuchnięta, ale od odepchnął moje ręce.-
Przestań zachowywać się jak dziecko!- Prawie krzyknęłam. Spróbowałam jeszcze
raz, ale znów to samo. Wkurzyłam się i wstałam.- W takim razie to Se ty leż i
cierp!- Teraz to był krzyk. Już chciałam odejść kiedy powiedział.
- Zaczekaj, to boli nawet jak siedzę.- Szybko podeszłam do niego i
uklękłam. Teraz pozwolił mi podwinąć sobie nogawkę. Noga była cała fioletowa.
Źle to wróżę. Na 100% złamanie. Spojrzałam na niego. Jego blada twarz mówiła,
że boli bardziej niż mówił.
- Dasz radę wstać?- Spytałam. Kiwnął głową. Próbowałam mu pomóc jak
umiałam, ale jedynie to skończyło się na tym, że skończyłam jako podpórka.
Kiedy stał już mniej, więcej w pionie podprowadziłam go do poręczy od schodów.
Oparł się o nią a ja zaczęłam wybierać numer na pogotowie. Wyrwał mi telefon z
ręki i zadzwonił do Gyu. Po paru minutach przybiegła reszta zespołu. Pomogli mu
zejść. Po prostu go znieśli. Szłam za nimi. Ręce coraz bardziej mi się trzęsły.
Wsiedli do swojego vana. Oczywiście Myungsoo dostał małą zjebkę od managera,
ale za pewne dostanie jeszcze większą w aucie. Kiedy już mieli zamykać drzwi
Gyu wepchnął mnie do środka. (oni stali na zewnątrz). Usiadłam 1 siedzenie
dalej od niego. Ale kiedy zobaczyłam ból w jego oczach automatycznie
przysiadłam się bliżej.
- Jak to się wydarzyło?- Spytał manager.
- Poślizgnąłem się na schodach.- Odpowiedział piosenkarz. Manager zaczął
gdzieś dzwonić więc nas olał. Przez całą drogę panowała między nami niezręczna
cisza. Na miejscu postanowiłam, że zostanę w vanie. Siedziałam z 2h potem
zasnęłam. Obudziłam się oparta o coś co pachniało męskimi perfum. Podniosłam
głowę. To było ramię L. Chyba też spał. Odsunęłam się od niego. Spojrzałam za
okno. Deszcz pada. Zaraz będziemy na miejscu. Spojrzałam na jego nogę. Całą
stopę ma w gipsie. No to ma miesiąc treningów z głowy. Dojechaliśmy. Manager
dał mi parasolkę i powiedział, że mam iść pierwsza. Wysiadłam i weszłam do
budynku. Skierowałam się w stronę wind. Jakoś dzisiaj w ogóle nie mam nastroju
i jeszcze noga Myungsoo. Wysiadłam na swoim piętrze. Drzwi były zamknięte na 3
zamki co oznacza, że już śpią. Weszłam po cichu do środka i od razu skierowałam
się do swojego pokoju. Na moim łóżku spała Weronika. Najwyraźniej czekała na
mnie. Nakryłam ją kołdrą.
- W końcu jesteś, martwiłam się.- Powiedziała zaspana.- Jak jego noga?
- Ma gips, chyba w porządku.- Odpowiedziałam.
- To dobrze- Powiedziała po czym zasnęła. Uśmiechnęłam się. Nakryłam ją
kołdrą i położyłam się obok niej. Zawsze na piżama party spałyśmy w śpiworach
na łóżkach. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Śniło mi się, że gdzieś biegnę a
potem spadam i spadam. W momencie, w którym miałam już uderzyć ziemi obudziłam
się. Weronika przytulała mojego pluszowego misia. Zawsze tak robi kiedy się
czymś przejmuje. Spojrzałam na telefon. 2:15. Nie mogę spać wstałam z łóżka i
poszłam do salonu. Siedziałam tak przez chwilę i znowu film mi się urwał. Tym
razem jak otwarłam oczy byłam przykryta kocem i leżałam na kanapie. Jest 5:00.
Czyli powinnam już wstawać. Poszłam do łazienki. Zmyłam wczorajszy makijaż i
nałożyłam nowy. Wyszłam z łazienki i nadal nikogo nie było. Ale już dawno
powinni wstać. Spojrzałam jeszcze raz dla pewności na telefon. A no tak sobota.
Westchnęłam. Ale skoro już wstałam to pójdę się gdzieś przejść. Tym razem
zamiast windy wybrałam schody. Schodziłam powoli w rytm muzyki która leciała mi
w słuchawkach. W holu nikogo nie było oprócz recepcjonistki. Uśmiechnęła się do
mnie. Odwzajemniłam gest. Na dworze nadal padało. Teraz żałuję, że nie wzięłam
tej parasolki. No, ale trudno. Najwyżej zachoruje. Niebo było szare jak i ulice
i budynki. Piosenka zmieniła mi się na I hate you od 2ne1. Świetnie pasowała mi
do tej pogody. Pomimo tego, że jest dzisiaj sobota to i tak na ulicach jest
sporo ludzi. Szłam tak długo, że już nawet przestało mi być zimno. Usiadłam na
jakimś przystanku. Kidy tak siedziałam deszcz przestał padać i chmury powoli
zaczęły odsłaniać niebo. Zawiał wiatr. Przeszły mnie dreszcze. Teraz to
naprawdę żałuję, że wyszłam do drogo powrotna taka długa. Weronika napisała do
mnie sms’a czy nie zmokłam. Tak jakby znała mnie bardziej niż ja siebie.
Odpisałam jej uśmiechniętą omotkę. Wstałam i zaczęłam iść w stronę hotelu w
którym mieszkam od ostatnich kilku miesięcy. Pomimo, że jest jesień to mam
wrażenie, ze jest ciepło. Albo po prostu już mocno przemarzłam. Przez przypadek
wpadłam na kogoś. Chłopak, miał założoną maskę~ żadna nowość~
- Przepraszam- Powiedział po czym chciał mnie wyminąć, ale coś go tchnęło
i spytał.- Nie jest ci zimno?- Spojrzałam na niego jak na wariata, ale pewnie
sama wyglądałam jak psychiczna. Jego oczy się zaświeciły i przysięgam, że
zobaczyłam jak zapala się lampka nad jego głową. Ponowił pytanie, tym razem po
angielsku. Dopiero teraz do mnie dotarło, żę coś mówił.
- Już nie- Powiedziałam po koreańsku. Zrobił duże oczy po czym spytał.
- Mówisz po koreańsku?
- Tak.- Odpowiedziałam mu. Uśmiechnęłam się.
- Naprawdę ci nie jest zimno? Wyglądasz jakbyś przemarzła.- Spojrzałam na
swoje ręce. No może trochę są blade, ale źle nie jest. Kiwnęłam głową, że nie.
Stał jeszcze tak przez chwilę i odwalił tę typową scenę z dram. Zdjął swoją
kurtkę i nałożył mi na ramiona. Poczułam jak rozchodzi się ciepło po moim
ciele. Dopiero teraz poczułam te wszystkie dreszcze, które wędrowały po mnie.
- Nie trzeba.- Powiedziałam i chciałam już ją zdjąć. No bo niby jak mam
mu ją potem oddać.
- Nie przejmuj się, ja nie jestem mokry więc bluza mi starczy.
- Nadal….
- Nalegam.- Pomimo, że miał maskę mogłam dojrzeć ten jego uśmiech. W
końcu się zgodziłam.- Jak masz na imię?- Spytał.
- Asia, ale to pewnie za trudne do powtórzenia dla ciebie.
- Asia? Ładnie- Powiedział bez żadnego zawieszenia głosu. Ok., ma talent
w wymowie zagranicznych imion.
- A ty?- Spytałam, Bez zastanowienia odpowiedział.
- Lee.- Podniosłam jedną brew.
- Ok. twoje nazwisko, a imię?
- To jest moje imię……….. jestem z Chin.- I co ma niby do tego jego
pochodzenie.
- No dobra…….. Lee, dziękuję za kurtkę, ale jak mam ci ją oddać.
- Wierzmy w przypadek. Przy następnym spotkaniu zapraszam na kawę.-
Uśmiechnęłam się.
- W takim razie do następnego.- Powiedziałam i rozeszliśmy się w swoich
kierunkach. Po drodze do domu deszcz jeszcze padał z 2 razy, ale już nie tak
mocno. Jak weszłam do mieszkania do wiało pustką co oznacza, że oni gdzieś
wyparowali bez mnie. No trudno, zdarza się. Poszłam zrobić sobie ciepły
prysznic i przebrałam się w coś ciepłego. Poszłam do kuchni żaby zrobić sobie
herbatę. Na blacie była karteczka. Pismo Weroniki wszędzie rozpoznam. „
Czekoladę masz w mikrofali, jest nastawiona tylko włącz J”. Jak zwykle dba o nas ponad
wszystko. Jest naszym Aniołem. Chyba bez niej nie dalibyśmy rady przeżyć.
Podgrzałam sobie czekoladę i poszłam oglądać telewizję. Oczywiście ostatni
oglądany kanał to jakiś z plotkami o gwiazdach. A niech zostanie. Mówili coś o przesunięciu
grafiku Infinite i kontuzji L. Jakiś debiutach i comebackach i aferze randkowej
Bobbiego z Ikon. Pokazali 2 zdjęcia. Na obu stał z jakąś dziewczyną na ulicy. Na
jednym po prostu stali a na drugim zakładał jej swoją kurtkę. Zdjęcia były
zrobione tak, ze dziewczyny nie było widać, ale ja wiedziałam kim on i kim on
jest. Ponieważ parę godzin temu to właśnie ja stałam na tej ulicy i dostałam
taką samą kurtkę o chłopaka, który wyglądał tak jak on. Świetnie. To się nazywa
mieć pecha. Pytanie czy mam się śmiać czy płakać? Chyba zrobię oba na raz. Mam
nadzieję, że to są jedyne zdjęcia jakiem mają i nigdzie nie pojawi się moja
gęba. E tam moja gęba. Co na to powie Myungsoo? Zaraz dlaczego o nim teraz
pomyślałam? Przecież my nawet się nie przyjaźnimy. I na pewno o to złamanie
posądza mnie. Ahhhhh czemu to wszystko jest takie skomplikowane? Nagle mój
telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz. Numer zastrzeżony.
Przełknęłam ślinę. Już jestem martwa. Odebrałam.
- Halo?
Wiedziałam, ze się nie wyrobię przed północą.
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziasiaj był tylko 1 priv i w dodtaku mało mówiący o zespole.
Ale chyba to nie przeszkadzało w czytaniu, prawda?
W takim razie życzę miłego dnia/ lub nocy dla nocnych marków.
Kto będzie nowym członkiem randomowego zespołu i przyjmie zaszczytne imię, podtrzymujące tradycję N.O?
Nikt? Ok :)
Pozdrowionka!
~Rosa~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz