niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 2 #1


Poprzedni rozdział
Trochę trwało zanim przyszedł do samochodu. Wsiadł za kierownicę wziął dwa głębokie wdechy i udawał że wszystko jest ok.
-Co chcesz robić dzisiaj? - zapytał niespodziewanie. Spojrzałam na niego trochę zdziwiona
-Nie wiem, nie mam na nic siły ani ochoty. - uśmiechnęłam się. Owszem chętnie bym pojechała gdzieś i po robiła coś ciekawego ale po pierwsze brak pomysłu z mojej strony na takowe coś. A z drugiej strony wiem, że on nie jest w nastroju na jeżdżenie teraz gdziekolwiek.
-Ok, to ja coś wymyśle. - I ruszyliśmy.  Po niecałych 10 minutach byliśmy już pod starbucks'em. Ja poszłam zająć jakieś ciekawe miejsce a Kim zamawiał kawę.  Zajęłam nasze ulubione miejsce. Na samym końcu restauracji przy dużym oknie. Był z tąd widok na ulicę i na całą restauracje. Usiadłam i patrzyłam na mojego ukochanego. Zabrał z lady dwa duże kubki z napojami i szedł w moją stronę.  Dzisiaj jest wyjątkowo słoneczny dzień.  Było to również widać po twarzy Kima.  Cały czas mrużył oczy. Postawił kubki na stole i usiadł obok mnie. Siedzieliśmy w ciszy. Jakoś mi to kompletnie nie przeszkadzało.  RapMon cały czas myślał o czymś bardzo intensywnie. Na pewno caly czas zadręczał sie myslami na nieznany mi temat, który poruszyli chlopaki w szkole. Z jednej strony nie chcialam sie wtrącać ale z drugiej patrzec na tak zadreczajacego sie i zmartwionego bylo ciężko mi patrzec. Myślałam nad tym co byśmy mogli robić, odwrócilam wzrok i patrzyłam przez okno na tych wszystkich ludzi. Każdy z nich gdzieś się spieszył, większość była tak zamyślona, że nie zwracała kompletnie na nic uwagi. Zachowując się przy tym jak jakieś marionetki lub roboty, które są zaprojektowane do wykonywania jednego zadania. Moją uwagę przykół pewien samochód, stał już od dłuższego czasu po przeciwnej stronie ulicy i odniosłam wrażenie, że osoby będące w nim, przyglądają się nam. Nie chciałam o niczym mówić Kimowi, ale również nie zabardzo chciałam tutaj dłużej zostawać. Już dłuższą chwilę pomiędzy nami była kompletna cisza. Okropnie mnie gryzlo aby zapytać o co chodzi i wgl ale bałam się. Widać,  że jest wyraźnie zdenerwowany i odbiega myślami bardzo daleko. Szturchnęłam go w ramię,  odwrócił się z wymuszonym uśmiechem. Przytuliłam się do niego. Chociaż tyle mogę na razie zrobić.
- Może pojedziemy do domu? Odpoczniesz sobie.- Trochę nie wiedziałam jak mam się zachować juz dawno nie widziałam go w takim stanie.
- Na prawdę wszystko dobrze jak masz na coś ochotę to mów. - przytulił mnie mocniej do siebie.
- Oppa, jedźmy do domu, co?
- Dobra to Chodźmy.  - Wstaliśmy I ruszyliśmy w stronę samochodu. Na parkingu wyprzedziłam go i podbiegłam do drzwi od strony kierowcy. Ten tylko obserwował co mam zamiar zrobić. Podszedł do mnie i patrzył z wyrazem twarzy "nie rozumiem o co Tobie chodzi"
- Oppa.... Mogę prowadzić prawda?.... Oppa... - ten się tylko szeroko uśmiechnął i podszedł bliżej przypierajac mnie do drzwi od samochodu. Objęlam go w pasie przyciągając jeszcze bliżej siebie i pocałowałowałam. W tym czasie z tylnej kieszeni spodni Wyciągnęłam kluczyki od samochodu. Zorientował się co robię,  niestety. Chwycił mnie za nadgarstek I chciał mi odebrać kluczyki ale jakoś udało mi się wyswobodzic i zaczęłam uciekać. Biegaliśmy po tym garażu i w pewnym momencie straciłam go całkowicie z oczu. Myślałam,  że został gdzieś w tyle albo schował się za jakiś betonowy słup. Odwracałam się cały czas do tyłu patrząc gdzie on może być. Ale nigdzie go nie widziałam. Do póki nie wpadłam na kogoś. Był to wysoki brunet z jasnymi soczewkami, i niesamowitym zapachu. Tak na niego wpadłam,  że oboje się przewrócilismy. Albo raczej to ja go przewróciłam. Leżałam na nim patrząc moimi wielkimi oczami prosto w jego, które znajdowały się zaledwie kilka centymetrów od mojej twarzy. Rękoma trzymał mnie w talii, a dookoła nagle zapanowała cisza. Byłam totalnie sparaliżowana. Jakbym nie wiadomo jak chciała to nie mogłam się ruszyć. Ciało odmawiało mi posłuszeństwa. I wtem pojawił się Kim. Niezręczna sytuacja. Usłyszałam za sobą jego głos.
- Co ty robisz? - Szybko próbowałam wstać na równe nogi, ale niestety kiepsko mi to wychodziło.  w ostateczności i tak potknelam się o własne nogi i znowu wylądowalam na podłodze,  kiedy obaj chłopacy stali naprzeciw siebie. Kim podał mi rękę i pomógł wstać. Kiedy w końcu dotarło do mnie to całe zdarzenie szybko zaczęłam przepraszać mężczyznę na którego wpadłam. Twierdził że nic się nie stało ale i tak czułam się głupio i nieswojo. Jeszcze raz przeprosiłam I szliśmy z powrotem do samochodu. Co róż byłam łaskotana i próbowałam się odwdzięczyć tym samym. Choć mój brak siły niezbyt mi w tym pomagał.  I w taki oto sposób mój plan poszedł spać.  nie prowadziłam samochodu. Nie rozumiem go. Nigdy mi nie pozwala prowadzić swoich aut. Jeśli on nie może mnie dowieźć to prosi jakiegoś z chłopaków.  Ale mnie nie da. Pojęchaliśmy do jego domu rodzinnego. Ma swoje mieszkanie ale jest o wiele dalej od szkoły wiec w trakcie roku śpi u rodziców.  Stwierdził, że w internacie nie chce mieszkać.  Za dużo zakazów jego zdaniem jest tam narzuconych. Na miejsce dotarliśmy po około 20stu minutach. I znowu zapadła cisza pomiędzy nami. Kiedy weszliśmy do domu Kim poszedł do swojego pokoju a ja zostałam w kuchni z jego mamą. Na co ona:
- Poklóciliscie się? - zapytała dość zdziwionym głosem kobieta.
- Nie. Kim ma dziś po prostu dziwny dzień. - Uśmiechnęłam się i pomogłam przy przygotowaniu obiadu. Nie obyło się bez wywiadu. Jak to nazywam. Kobieta przygotowała dwie kawy i usiadłyśmy razem przy stoliku w salonie gdzie przez cały czas grał włączony telewizor.
- Odkąd jesteście razem Kim bardzo się zmienił, na lepsze oczywiście.  Ale widze, że ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje. Czy coś się dzieje? Nie układa się wam? Źle cię traktuje? - zaczęła mnie zasypać pytaniami.
- Nie, wszystko jest dobrze. To prawda, że ostatnio dość inaczej się zachowuje ale to nic takiego. Wiesz Ajumma jak każdy chłopak ma ten swój dziwny okres w życiu. Ale niedługo mu przejdzie. - spojrzałam na dość przejęta matkę Kima. Uśmiechnęłam się a ona mnie przytuliła.
- Ach to dobrze. Bo już się martwiłam, że się kłócicie albo coś się dzieje. Ale skoro tak mówisz to nie będę się już tak przejmować jego humorami.  Idź do niego nie przeszkadzam juz wam. -  Zrobiłam kawę chłopakowi,  zabrałam ją z kuchni i poszłam schodami do góry.  Kiedy zbliżalam się do jego pokoju usłyszałam, że rozmawia przez telefon.
- I co teraz zrobimy? Trzeba się ich pozbyć,  nie mogą nas wydać. Powiedz chłopakom żeby się tym zajęli.  GD wie o sprawie? ...Dobra ale niech na razie nic nie robi bo Weronika może zacząć coś podejrzewać a dziewczyny mają się o niczym nie dowiedzieć. Nie chce ich mieszać w to, źle może się to skończyć.- Ja wcale nie chciałam podsłuchiwać, ale też nie chciałam mu przeszkadzać. Powiedzmy, że ta sytuacja nie miała miejsca. Heh. Weszłam do pokoju. RapMon się odwrócił I kiedy mnie zobaczył szybko zakończył rozmowę.
- Dobra kończę,  później do ciebie jeszcze zadzwonię.- Odłożył telefon.
- Jeśli to coś ważnego to zejdę do twojej mamy. Nie ma problemu.
- Nie to nic takiego. Umawialiśmy się na wspólne oglądanie meczu z chłopakami. - Czyli jednak coś ważnego. Teraz to ja będę się denerwować.  Znowu wraca jego praca. Jak to nazywa. Patrzyłam mu prosto w oczy, widziałam tą jego niepewność i brak pomysłu co mi powiedzieć.
- Zrobiłam tobie kawę. - Podałam mu kubek z piciem i usiadł na kanapie znajdującej się naprzeciw tv. Włączył telewizor i skakał po kanałach. Usiadłam obok niego i zaczęłam robić mu masaż. Nie mogę mu pomóc w jego sprawach to chociaż na chwilę odciągne jego myśli do teraźniejszości. Był mocno spiety, kolejny dowód,  że dzieje się coś niedobrego. Masowałam go po barkach. Ale nie długo, bo jedna ręka od szyi zaczęła zjeżdżać w dół po jego torsie druga natomiast gładziła go po boku pleców, prześlizgujac się na brzuch. Odwrócił głowe w moją stronę i chciał coś powiedzieć ale mu na to nie pozwoliłam bo złączyłam nasze usta w pocałunku. Długo nie musiałam czekać aby całkowicie skupić jego uwagę na sobie. Usiadł przodem do mnie, cały czas się całując pociągnęłam go za kołnierzyk koszuli tak, że teraz leżał na mnie. Nie miarowy oddech, przyspieszone bicie serca, gęsią skórka pojawiająca się na ciele przy każdym dotyku, ciepło bijące od drugiej osoby. Zaczęam odpinać guziki od jego koszuli. Wydawałoby się, że mamy spokój ale nic z tego. Najpierw jego mama krzyczała,  że obiad gotowy i abyśmy zeszli. Ale Rap mon ją zignorował i dostało się nam obu za to. Do pokoju wszedł jego ojciec. Nie ukrywam, nie lubi mnie. I to bardzo mnie nie lubi. Nie wiem dlaczego. Odkąd tylko zaczęliśmy się spotykać jest do mnie wrogo nastawiony. Kiedy wszedł do pokoju, oboje na niego spojrzeliśmy.  Miał dość niezadowolony wyraz twarzy. No ja nic na to nie poradzę.  Kim widząc ojca usiadł obok mnie. Sorry ale ja nie miałam zamiaru się ruszać. Leżałam w dalszym ciągu.
- Ile razy mam wam powtarzać, że bez takich mi tutaj scen? - No i się zaczyna.
- Masz swoje mieszkanie to tam wylot a nie mi tu przychodzisz z ta dziewuchą. Ostatnim razem nie wyraziłem się jasno? Mam powtórzyć?
- Przestań!  - Oł RapMon nie wytrzymał nerwowo.
- Na kogo ty głos podnosisz?
- Ona jest moją dziewczyną i nie pozwolę aby ktoś źle ja traktował nawet jeśli jest to mój ojciec. Jesteśmy w moim pokoju i możemy tu robić co się nam podoba.
- Ależ prosze bardzo ale u siebie w mieszkaniu. Ach no tak. Ktoś tu ma problemy.....
-Przestań!
- O czyżby ona o niczym nie wiedziała?
-Przestań!! - Kim, aż zerwał się na równe nogi.
- No proszę a jednak nic jej nie powiedziałeś.
- Nie mieszaj jej w swoje brudne sprawy
- Oj Kim Namjoon, to nie są tylko moje sprawy. Mam Tobie przypomnieć,  że w tym całym bałaganie ty też masz swoje ręce ubrudzone? Myślisz, że to co robisz coś da?
- Nie chcę o tym teraz z tobą rozmawiać.
- Zwlekaniem możesz tylko pogorszyć swoją i tak już bardzo kiepska sytuacje. Na dół na obiad. - powiedział po czym wyszedł z pokoju. Kim stał jak słup na środku pomieszczenia plecami do mnie. Wstałam z kanapy i podeszłam do niego przytulając od tyłu.
-Nic nie musisz mówić.  Nic nie chce wiedzieć.  Wiem, że gdyby to o czym rozmawialiście było czymś o czym musze wiedzieć to byś mi powiedział. Ufam tobie i skoro stwierdziłeś, że nie powiesz mi już wtedy w szkole to tego się trzymajmy. Nie przejmuj się swoim ojcem. Pamiętam co mi powiedziałeś zanim zaczęłam z tobą chodzić. Wyjaśniłeś na czym mniej więcej polega twoja praca, czy to czym się zajmujesz. OK rozumiem. Nie powiem, że się nie martwię o ciebie ale nie zmienię swoich uczuć, tak więc muszę jakoś to wszystko znieść. - odwrócił się do mnie i mocno przytulił.
- Przepraszam. Nie chcę cię mieszać w to wszystko. To jest zbyt niebezpieczne.
- Rozumiem. - dałam mu buziaka po czym dodałam
- Chodźmy na dół bo twój ojciec i tak już jest bardzo zły i nie w humorze. - Chwyciłam chłopaka za rękę i pociągnęłam za sobą. Przy stole panowała dość dziwna atmosfera. Po skończonym posiłku postanowiłam pomóc Ajummie posprzątać. Poszłyśmy do kuchni zostawiając ich samych. Chwilę po nas opuścili jadalnię i poszli do bióra jego ojca.
- Ach te chłopaki, nie umieją się dogadać. Przepraszam, że mój mąż tak na was nakrzyczał nie wiem co się dzieje ostatnio jakiś taki nerwowy jest. Z reszta RapMon również. Może faktycznie co jakiś czas faceci też maja okres. - I zaczęłyśmy się obie śmiać. Przynajmniej z Jego mamą mogę normalnie porozmawiać. Długo nam nie zajęło sprzątanie. Kiedy skończyłyśmy zrobiłam dla nas gorącą czekoladę i poszłyśmy zobaczyć czy jest coś ciekawego w telewizji. Leciał jeden z jakiś seriali, które Nana (Ajumma) ogląda. Próbowałam coś zrozumieć ale średnio mi to wychodziło. Takie filmy to nie dla mnie. Oglądałam to aby po prostu jakoś zleciał mi ten czas. Kiedy przyszedł RapMon usiadł obok i wyszeptał mi do ucha:
- Chodźmy się gdzieś przejść.
- Oki - pożegnałam się z jego rodzicami i wyszliśmy. Na dworze było jeszcze w miare jasno. Na początku panowała pomiędzy nami cisza. Chodziliśmy pustymi ulicami trzymając się za ręce. Doszliśmy do jednej z naszych ulubionych kawiarenek, ale na dworze jest przyjemnie więc postanowiłam zostać i poczekać na chłopaka. Kafejka znajduje się przy skrzyżowaniu więc stanełam sobie przy murze opierając się o niego. Patrzyłam w niebo. Nagle zostałam pociągnięta za rękę w ulicę obok. Wysoki chłopak z maską na twarzy pchnął mnie na mur i zablokował jakikolwiek możliwy kierunek ucieczki.




Przepraszam za to, że przez dłuższy czas opowiadanie było zawieszone. Ale brak pomysłu i motywacji zrobił swoje. Na chwilę obecną będę dodawać nowe rozdziały kiedy uda mi się coś napisać. Ten rozdział krótki ale jest! Opowiadanie dostało również nową nazwę, Good, Bad Girl. Historia przebiegłej i pakującej się ciągle w kłopoty dziewczyny. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu.  Piszcie jak się Wam podoba.
Co myślicie o nowym MV BTS?? Link: https://www.youtube.com/watch?v=5Wn85Ge22FQ
_____SANDRA_____

2 komentarze:

  1. Opowiadanie spoko. Czekam na więcej. Widzę, że u Was przerwa świąteczno-Sylwestrowa. XD Happy Nwe Year!! Aby ten rok 2016 był dla Was pełnym weny. Czekam na Wasze opowiadania!

    OdpowiedzUsuń
  2. Yeah, kolejny rozdział. Supcio. Kiedy będzie kolejny?
    Cud, Miód, Malina... XD

    OdpowiedzUsuń