niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 1 #1

Prolog
- Sandra spóźnisz się do szkoły! - krzyczała mama z kuchni, myśląc,  że to coś da. Ale nie miałam najmniejszego zamiaru na wychodzenie z pod kołdry. Było mi tu po prostu zbyt dobrze. Nagle rozległ się dźwięk telefonu. To był budzik sygnalizujący,  że już najwyższa pora opuścić wygodne i ciepłe łóżko. Wyłączyłam ten uporczywy budzik. Wstałam i niechętnie zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam odziwo jeszcze mamę. 
-spóźnisz się! - powtórzyła widząc mnie wchodząca do kuchni. Po patrzyłam jak krząta się po niej robiąc sobie jedzenie do pracy. I odpowiedziałam na jej wcześniejsze słowa.
- Nie mam pierwszej lekcji. Mówiłam przecież tobie wczoraj, że idę na późniejsza godzinę. 
- musiałam nie zwrócić na to uwagi. - i krzątała się dalej po kuchni, a jej myśli już dawno były w pracy.
- Ty nigdy mnie nie słuchasz. - powiedziałam normalnym tonem głosu.  I patrzyłam co ona na to. Ale oczywiście mnie nie słuchała. 
- mamo wczoraj skasowałam samochód - ale ona nadal nic ... - i dostałam mandat .... zapomniałam powiedzieć,  że potrąciłam  dwóch ludzi .... a dziś nie wrócę na noc do domu. Będę na imprezie. ... Wypadałoby żebyś tez wiedziała, że zostaniesz babcia bo jestem w ciąży. ... - chyba niczym nie przykuje jej uwagi. Patrzyłam tak na nią zastanawiając się nad tym jakby na te wszystkie informacje zareagowała normalna matka.
- Ja juz wychodzę.  Będę dziś późno nie czekaj za mną.  Pa kochanie.
-jasne - i wyszła. Włączyłam  radio, wstawiłam  wodę na kawę i poszłam do łazienki.  Umyłam twarz i wróciłam do kuchni zalać kawę wodą. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.  To był mój kochany rap-monster. Widząc mnie jeszcze w piżamie uśmiechnął się i wszedł do domu.
- Tak dziś chcesz iść ubrana do szkoły? - zapytał uśmiechając się. Odwzajemniłam uśmiech i podeszłam bliżej niego i dałam buziaka po czym dodałam
- też się ciesze, ze cie widzę. I tak zamierzam dziś iść w tym stroju. A co nie podoba się tobie kochanie? - zrobiłam smutna minkę patrząc na niego. Byłam ciekawa co mi odpowie. A ten się uśmiechnął jeszcze szerzej, objął mnie w pasie przyciągając tym mnie bliżej siebie i wyszeptał do ucha:
- jak dla mnie możesz iść w tym topie i spodenkach w kwiatki. We wszystkim wyglądasz tak samo seksownie. - czułam na sobie jego oddech kiedy wypowiadał te słowa.  Dostawałam aż gesiej skurki na całym ciele. Do tego ten niesamowity zapach jego perfum, sprawiał, że byłam jak zachipnotyzowana. - Choć mówiąc szczerze wolałbym aby to było bikini. - poczułam jak się uśmiechnął na myśl o bikini. Nie powiem sama również się uśmiechnęłam mimowolnie. I nagle zdałam sobie sprawę z tego, że jeśli nadal tak będziemy stać to się na pewno spóźnimy na dzisiejsze zajęcia. 
- Dobra lecę się przebrać i wgl bo się zaraz spóźnimy.  - odwróciłam się do niego tyłem i odeszłam ze dwa kroki kiedy nagle chwycił mnie za rękę i przyciągnął z powrotem do siebie. Pocałował w szyję przyprawiajac mnie tym o dreszcze i uśmiech na twarzy po czym dodał tym swoim pięknym głosem:
- może dziś zrobimy sobie wolne i zostaniemy w domu. Nikt się nie zorientuje, że nas nie ma. Będziemy mieli tyle czasu tylko i wyłącznie dla siebie. Twojej mamy nie ma... - po czym pocałował mnie po raz drugi w szyję,  później obojczyk obracając mnie przy tym abym stała przodem do niego. Pocałował w usta najpierw lekko, a następnie bardziej zachłannie. (Uwielbiam jak on to robi. Jest taki delikatny i czuły ale zarazem stanowczy i pewny siebie. Ale nie, Sandra ogarnij się! Nie ma żadnego zostawia w domu. Ale on tak wspaniale całuje. Nie ma! Musisz iść do szkoły.  A co jeśli twój brat stwierdzi, że chce wpaść do domu!! A ty tu będziesz... Albo raczej wy! w sumie to rzadko kiedy tu zaglądał. Ale mimo wszystko czasami jednak był.) Czułam jego niesamowite całusy, które nie pozwalały mi racjonalnie myśleć do tego te perfumy. Odsunełam się kawałek,  co nie było wcale takie łatwe. Bo kiedy się zorientował co chce zrobić,  jego ręce trzymające mnie w talii mocniej się zacisnęły.  Ale w końcu udało mi się wydostać z objęć, i szybko pobiegłam do łazienki zakluczając drzwi za sobą. Przebrałam się w sukienkę,  którą wczoraj sobie uszykowałam, zrobiłam makijaż i wyszłam.  Zajęło mi to niecałe 10 minut. Spieszyłam  się jak tylko potrafiłam.  Szybko wbiegłam schodami na piętro.  Zabrałam torebkę z pokoju i miałam już zchodzić ale wróciłam się po książkę,  która niedawno wypożyczyłam z biblioteki. Teraz miałam już raczej wszystko. Wróciłam do kuchni. Zrobiłam łyka teraz juz zimnej kawy. Wyłączyłam wszystko i wyszliśmy.  Niestety ode mnie z domu jedzie się dosyć długo do szkoły.  Trzeba przejechać z jednego końca miasta na drugi. Zazwyczaj zajmuje nam to ok 30 minut. Szukałam jakieś ciekawej stacji radiowej, nagle usłyszałam piosenkę "forever" kanye West'a postanowiłam,  że zostawię to bo Kim lubi jego piosenki. Staliśmy właśnie na światłach.  Tutaj od kąd pamiętam zawsze długo czekaliśmy za zielonym światłem.  Kim Podspiewywal piosenkę pod nosem. Lubie kiedy śpiewa ma taki piękny głos.  Szkoda,  że tak rzadko to robi. Siedziałam odwrócona przodem do niego patrząc ja porusza ustami śpiewając i rapująć na zmianę.  Naprawdę świetnie mu to wychodziło.  Był przy tym skupiony na słowach i rytmie piosenki. Uśmiechnął się widząc,  że cały czas mu się przyglądam.  Położył swoją dłoń na moim kolanie i uśmiechnął się jeszcze bardziej czym spowodował,  że uśmiech pojawił się i na mojej twarzy. Zapaliło się w końcu zielone światło.  Nagle rozległ się dźwięk wciskanego gazu ale samochód ani drgnął.  Spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi paczadełkami i się uśmiechnął.  Ani myślał o zabraniu ręki z kolana i położeniu jej na skrzyni biegów.  Przysunęłam się bliżej środka samochodu tym samym znajdując się bliżej ukochanego i zmieniałam biegi. Nie powiem, że było to łatwe. W lewej ręce nie mam tyle sił co w prawej. Musiałam sobie pomagać i wyszło na to,  że obiema rękoma zmieniała biegi. Kim'owi na twarzy momentalnie pojawił się uśmiech z powodu mojej nieudolności.  Teraz kiedy siedziałam zdecydowanie bliżej niego rękę przeniósł na udo. Nie byłam z tego faktu zbytnio zadowolona. Dlatego jedna ręką Chwycilam jego dłoń i nasze palce się spletły. Od razu lepiej. Teraz oboje zmieniliśmy razem biegi w samochodzie. A jeżdżąc z Kim'em trzeba było robić to naprawdę często.  Bardzo lubi szybka jazdę.  Nie powiem bo sama również jestem ogromną fanka szybkiej jazdy tak jak i wyścigów samochodowych czy driftu. Ale w centrum miasta nie za ciekawie się w taki sposób przemieszcza.  Ciągle trzeba redukować biegi, zatrzymywać się na światłach. Ale on zbytnio się tym nie przejmował.  Na ostatniej prostej musiał nadusić  po gazie bo jakby inaczej.  W końcu w jechaliśmy na szkolny parking. Nasza paczka juz czekała,  aż przyjedziemy. Kiedy Kim tylko zaparkował Zabrałam torbę z tylnego siedzenia i wyskoczyłam w stronę Ronnie. Mało miałam wspólnych zajęć z Rap-monster'em. Dzisiaj chyba wgl nie mieliśmy razem lekcji.  Z tego powodu że przyjechaliśmy na ostatnią chwilę byłam zmuszona biec na zajęcia aby zdążyć przed profesorem. Na szczęście się udało.  Zajęłam miejsce w ostatnim rzędzie na ławce położyłam torebkę tak aby mnie zaslaniala i abym w spokoju mogła czytać książkę.  Otworzyłam na stronie gdzie ostatnio skończyłam czytanie i kontynuowałam lektorę. .... ...Zamierzaliśmy wyruszyć z samego rana, o ósmej. Około dziesiątej byliśmy już prawie gotowi. O dziesiątej trzydzieści mieliśmy za sobą jakieś cztery kilometry i zaczynaliśmy wspinaczkę. ... - Co będziemy jedli? - zapytała. - Na razie zupki chińskie. Później ugotujemy trochę mięsa, ale teraz jestem zbyt głodna, żeby tak długo czekać. - Co to są zupki chińskie? - zapytała Fi. Lee i ja spojrzeliśmy na siebie i szeroko się uśmiechnęliśmy. - Niesamowite uczucie - powiedział Lee. - Świadomość, że za chwilę na zawsze odmienisz czyjeś życie. - Nigdy nie jadłaś zupki chińskiej? - zapytałam Fi. - Nie. Moi rodzice mają świra na punkcie zdrowej żywności. ... .... Nagle rozległ się dźwięk oznajmujacy koniec lekcji. Zabrałam torebkę i dalej czytając opuściłam sale. Na korytarzu oparł am się o parapet i w pełni oddałam się czytaniu. To musiała być jedną z tych dłuższych przerw bo przyszedł Kim. Nie podobała mu się propozycja stania Po prostu obok mnie. Odsunął mnie od parapetu, sam się o niego oparł,  dokładnie tam gdzie przed chwila ja stałam.  Przyciągnął mnie do siebie tak ze opierała się o niego. Splutł ręce na moim brzuchu a brodę oparł na moim ramieniu. Zaglądając mi do książki.  Po czym usłyszałam z jego ust:
-"Nigdy wcześniej nie spotkałam nikogo, kto w życiu nie jadł zupki chińskiej." - zacytować fragment. Na co usłyszałam komentarz Banga
- a ty tylko o jedzeniu. - tymi słowami sprawił,  że się uśmiechnęłam.  Jak na zawołanie nagle zjawiła się cała ekipa, już nie pozwolili mi dalej czytać.  Zachowywali się po prostu zbyt glośno. Zamknęłam książkę ale myślami nadal błądziłam po niedawno przeczytanych miejscach. Zastanawiałam się jak musiały wyglądać te wszystkie, góry i szczeliny po których wspinali się Bochaterowie książki.  Z zamyślenia wyciągnęli mnie chłopacy gdy usłyszałam,  że zaczęli rozmawiać na mój temat.
- twoja dziewczyna Kim, jak dalej będzie czytać tyle książek to będzie mieć osobowość 4D. - powiedział żartobliwie Suga.
- No i tak już żyję w swoim wyimaginowanym świecie.  - Nie mógł się powstrzymać Kris aby nie wtrącić do rozmowy choćby swoich trzech groszy.
- Nie boisz się Kim, że Sandra w tym swoim świecie cie zdradzi z jakimś Piotrusiem panem? - Zico  próbował to powiedzieć bardzo poważnym tonem ale coś się mu nie udało. 
- A dlaczego miałaby mnie zdradzać? - zapytał zdziwiony chłopaków po czym dodał - Dostaje zawsze to czego chce. Rozpieszczam ja czym kolwiek się da. Nie ma na co się skarżyć moja księżniczka. - uśmiechnęłam się po czym podniosła głowę aby na niego spojrzec i powiedziałam uśmiechnięta
-A owszem ma na co się skarżyć.  Miałeś nie mówić do mnie księżniczka.  - wydełam  usta aby przypominały obrucona do góry nogami podkowe. Kim uśmiechnął się po czym wyszeptał do ucha:
- Skoro sobie tak życzysz to dobrze. Ale dla mnie i tak będziesz moja piękną księżniczką.  - po czym pozostawił buziaka na uchu i szyi. Mnie momentalnie przeszedł dreszcz ciepła,  w brzuchu nagle poczułam latające motyle. W objęciach Kim'a czuje się bardzo dobrze,  bezpiecznie i wyjątkowo.  Jest Po prostu idealnym chłopakiem.  Jest słodki i zabawny, uroczy i romantyczny, przy nim zawsze się uśmiecham ale jest też zdecydowany czego chce, stanowczy, może nawet trochę uparty. Ale w pozytywnym sensie. Nie kłuci się ze mną kiedy wie, że nie mam racji a się upieram przy czymś to pozwala mi osobiście się o tym przekonac. Zawsze kończy to co zaczyna, dotrzymuje słowa,  potrafi słuchać ale też szczerze wyrazić swoje zdanie, dochowywać tajemnic. I znowu Odpłynąłem myślami.  Jak tak wymieniam sobie te wszystkie zalety mojego chłopaka,  dopiero teraz zauważyłam,  że w moich oczach jest idealnie perfekcyjny. Nie widzę u niego wad. A może on ich nie ma. Czyżby jednak istniał człowiek idealny...? Po trochę dłuższym zastanowieniu faktycznie stwierdzam, że jest bez wad. Może moja miłość do niego zakrywa te wszystkie niedociągnięcia,  wymazuje je niczym gumka ołówek abym widziała same zalety. W sumie to się ciesze, ze taki jest. Jest moim dobrym bad boy'em. Nawet nie zauważyłam jak nagle na korytarzu zaczęło się robić pusto. Chyba już był dzwonek na lekcje. Na końcu korytarza widziałam moją grupę,  która nadal czekała na nauczyciela. A my nadal staliśmy tak przytuleni do siebie, nie musieliśmy się odzywać aby czuć się komfortowo w swoim towarzystwie. Czasami po prostu wystarczał sam fakt ze jest przy mnie, przytuli do siebie. Nagle minął nas mój nauczyciel, puściła Kim'a aby iść juz w stronę sali ale ten nie zabardzo chciał mnie gdziekolwiek puszczać.  Wyszeptał dwa słowa,  - Nie idź...   -ale zrobił to tak, że znów poczułam iż moje nogi stają się niczym z waty a po ciele rozeszły się dreszcze. Potrafił mnie zachipnotyzowac. Nie wiem jak on to robi ale wie doskonale o tym, że kiedy tak robi to ja tracę całkowicie kontrole nad własnym ciałem.  Jakby ono wgl nie należało do mnie. Ale tym razem nie mogłam sobie pozwolić na opuszczenie lekcji angielskiego. Tak więc pobiegłam szybko za nauczycielem. Przez 45 minut lekcji pisaliśmy prace klasowa. Tak więc kiedy skończyłam i oddałam prace mogłam zająć się swoimi zajęciami.  Wyciągnęła książkę i postanowiłam te 5 minut poświęcić na jej lektorę.  Kiedy wyciągałam książkę wyleciała z niej karteczka:
                        "Kocham Cię
                                                     KIM ♡"
Czyż on nie jest kochany.... nawet nie wiem kiedy mi to wsadził do książki.  Już mi się odechciało czytać.  Spakowałam się za chwilę dzwonek. I wf. Yah,  nie ćwiczę.  Nie chce mi się.  Po usłyszeniu dzwonka wyszłam z sali. Poszłam odrazu do szatni Zostawiłam tam swoje rzeczy i wyszłam na boisko dzisiejszy dzień jest niesamowity, ciepły,  słoneczny.  Zauważyłam stojących pod drzewem GD z Ronnie, Banga, V, B-bomb i Youngjae.
Ciekawe co Youngjae tu robi...? Nie zdążyłam dojść do nich a już uslyszalam:
- Co tam siostra? - nie powiem jestem mega zdziwiona jego obecnością.  Wiem, że się trzymają razem ale co Jae robi u mnie w szkole....? Dziwne.
- Nic ciekawego. Nareszcie cie widzę Ronnie. Gdzie ty się ukrywałaś przez cały dzień?  - podeszłam do niej i Chwycilam za rękę ciągnąć oczywiście za sobą na odchodze rzuciłam tylko - Dragon porywa na chwilę twoja dziewczynę.  - Po czym wróciłam do rozmowy z przyjaciółką. 
- Gdzie wy z GD się ukrywaliście? Przez cały dzień byłam sama z chłopakami. ... - spojrzałam na nią zaciekawiona.
- No weź Sandra.  Pojechaliśmy sobie na Blauke. 
- wiedziałam!  - tak jakoś mi się wymkło. -No dobra opowiadaj.... - dodałam pospiesznie. Z uśmiechem na twarzy.
- No więc zabrał mnie najpierw do kina. Poszliśmy na bajkę.  Było naprawdę śmiesznie.  Na sali były prawie same dzieci. Kompletnie nie interesowała ich bajka. Rzucali się popkornem, krzyczeli, biegali te dzieci były wszędzie.  No to się dołączyliśmy do tych dzieci. W sali kinowej został niemały bałagan.  Później tak sobie poszliśmy na spacer do parku. I zaprosił na obiad. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki. 
- jaki on słodziak.  - I obie wybuchłyśmy śmiechem. 
- macie jakieś plany na dzisiejszy wieczór?  - spytałam przypominając sobie, że przychodzi do mnie Kim odrazu po szkole a wieczorem jest impreza.
- Nie wiem. Ja nic nie planowałam nie wiem jak GD.
- jeśli nic nie będziecie mieli do roboty to wpadnijcie do mnie. Kim będzie,  a wieczorem parapetówa. - nagle rozległ się dzwonek na lekcje. - uciekam Ronnie mam ostatnia lekcje. - machnełam do chłopaków i pobiegłam do szkoły.  Odziwo dziś nie ćwiczyłam tylko ja i taka jedna dziewczyna. Nie przepadam za nią.  Jest gotowa zrobić wszystko aby być w naszej paczce. Ale jakoś nikt jej nie chce. Narzuca się,  rozkazuje. Naprawdę niemiła dziewczyna. Pomimo iż jest ładna to swoim zachowaniem zraża ludzi do siebie. Poszłam na salę gimnastyczna aby nauczyciel sprawdził obecność po czym wróciłam do szatni. Postanowiłam skorzystać z okazji i zanieść zeszyty do szafki, które nie są mi potrzebne. I zabrać te gdzie mam jakąś pracę domową do odrobienia. Zabrałam zeszyty i poszłam długimi i kretymi korytarzami. Szkoła była naprawdę duża.  Znajdowało się tutaj technikum, liceum i zawodowka.  Takie trzy w jednym. Heh.  Wszystkie szafki znajduja sie na parterze.  Pomimo iż szkoła jest dość duża często na korytarzach brakuje miejsca. Idąc długim żółto pomarańczowym korytarzem miałam szare szafki po obu stronach. Ciągną się aż do drzwi do sal aby zaraz za nimi powstały kolejne. W sumie idąc tym korytarzem można się poczuć jak w jakimś filmie amerykańskim.  W sumie jakby nie patrzeć to ta szkoła dużo nie różniła się od tych przedstawianych w filmach. Trochę mi to zajęło ale w końcu dotarłam do mojej szafki szkolnej. Numer 295. Zostawiłam książki i zeszyty Posprawdzałam czy czasami nie mam na jutro jakiegoś zadania. Ucieszył mnie fakt, że mam wieczór wolny od nauki. Zamknęłam szafkę i miałam zamiar wrócić do szatni przy sali gimnastycznej, ale Kim zablokował mi możliwość ruszenia się w którą kolwiek stronę.  Chciałam Schylić się I wyminąć go pod ręką ale szybko zareagował na moją próbę ucieczki. Stałam wiec przodem do Rap-monster'a i patrzyłam mu prosto w oczy, uśmiechając się.  Ten Przysunął się trochę do mnie i pocałował.  Ten chłopak mnie onieśmiela, zawsze znajduje sobie jakieś publiczne miejsce do okazywania swoich uczuć.  Czy to w galerii handlowej jadąc schodami ruchomymi, czy w windzie, wejdzie nawet do przymierzalni w sklepie, zatrzyma się na samym środku chodnika i pocałuje,   nie przejmuje się tym czy jesteśmy w zatłoczonym autobusie, nawet tu w szkole. Choć odziwo teraz po za naszą dwójka nikogo więcej nie ma na korytarzu ale jakby nie było to miejscem publicznym jest. Czasami mnie to krępuje i dziwnie się czuje, ale szybko mi mija kiedy dostane buziaka. Po prostu zapominam o tym wszystkim dookoła. ... Chyba zauważył ze moje myśli odpłyneły daleko z tad. Przysunął się tak blisko ze niemal każdy skrawek naszych ciał był przy sobie. Chwycił mnie za ręce i uniósł na wysokość mojej głowy.  Cały czas trzymając je oparł się o mnie zmuszając do tego abym sama oparła się o szafki szkolne. Pocałował,  w usta a następnie w szyję,  obojczyk. A ja znowu zaczęłam tracić kontrolę od swoim ciałem.  Nogi jak z waty, jego oddech na mojej skórze przyprawia mnie o dreszcze, przyjemne ciepłe dreszcze na całym ciele. Odczuwam mile łaskotanie w brzuchu, na moje policzki poczułam jak się wkrada rumieniec. A kiedy Kim się lekko zaśmiał mi do ucha widząc do jakiego doprowadził mnie właśnie stanu, poczułam teraz przeszywającą mnie fale gorąca i poczułam,  że z lekkiego rumieńców na twarzy robie się cała czerwona. Puścił moja jedna rękę tylko po to aby zacząć mnie delikatnie głaskać od ramion w dół.  Jeśli myślał,  że zacznę mruczeć niczym kot to się pomylił. Heh. Nie powiem jest to przyjemne a w jego wykonaniu. Nom wszystko mówi samo za siebie. Teraz obie swoje dłonie ułożył delikatnie na mojej talii a ja sama założyłam mu ręce na szyję.  Pocałował lekko, delikatnie. Ale drugi całus różnił się już radykalnie od wcześniejszego.  Był wyraźnie zachłanny, mój oddech przez to stal się okropnie płytki....
Nagle usłyszeliśmy czyjeś odchrzakniecie aby zwrócić na niego uwagę.  Żadne z nas tego nie chciało,  ale Kim spojrzał na chłopaka,  który chwilę temu przyszedł.  Ja ukryłam tylko twarz w tuleja się w Kim'a. Wiem, że jestem okropnie czerwona i nie mam zamiaru aby ktoś mnie widział w takim stanie. Przytuliłam się mocno do chłopaka,  przyklejając  swoją twarz do torsu, Kim musiał się zorientować o co mi chodzi bo momentalnie mnie przytulił do siebie zasłaniając to co tak  bardzo chciałam ukryć przed innymi. Usłyszałam tylko jak się uśmiechnął pod nosem po czym skierował się do chłopaka
- O co chodzi Himchan?
- jest ważna sprawa. - zaczął tajemniczo
- mów o co chodzi.... - ciągnął Kim
- wolałbym abyśmy o tym Po rozmawiali na osobności.  - można było wyczuć w głosie Himchan'a ze stało się coś poważnego.  Miał trochę przestraszony ale i zarazem zdenerwowany ton głosu.  To nie wróży nic dobrego.
- zaraz przyjdę Him, zostaw nas na chwilę samych. - I chłopak zniknął.  Kim wyciągnął z kieszeni kluczyki od samochodu i poprosił abym tam na niego zaczekała.  A on idzie się dowiedzieć co się stało i dlaczego Him tak się tym przeraził....
____SANDRA____
Rozdział 2

1 komentarz:

  1. Nie wiem dlaczego pod postem brak komentarzy ale opowiadanie świetne. I nareszcie jakieś w stylu BAD BOY......
    Mam nadzieję, że zostanie wznowione. Prossssszę.... :)
    Jakieś porachunki, bójki, pościgi, taki kriminał trochę,....... Genialne, brak w internecie takiej całkowitej abstrakcji.
    Mam nadzieję, że to coś w stylu teledysku BAP-ONE SHOT.

    OdpowiedzUsuń