Priv. Oliwia
-Halo?
- Gdzie ty do jasnej cholery jesteś?! Wczoraj się odłączyłaś i nawet nie
dzwoniłaś gdzie jesteś! Ja tu od zmysłów odchodzę! Oliwia nie jestem tylko
twoją trenerką, ale też przyjaciółką. Jaka ty jesteś nie odpowiedzialna!
- Sulli, uspokój się, zaraz ogłuchnę. Sama nie ogarniam co się wczoraj
wydarzyło. Poszłam do klopka i was już nie było jak wróciłam. Spotkałam jakąś
polkę i przenocowałam u niej. Nie dzwoniłam bo roaming drogi, kupiłam sobie
nowy koreański numer. Jeśli chcesz po mnie przyjechać to jestem w takim dużym
szklanym budynku Woollim ent.
- Jesteś niesamowita, wiesz? A jeśli by to była jakaś psychopatka? Jak
mogłaś tak po prostu do niej pójść? Woollim ent? Daj mi 30 min zaraz tam będę.
I jedziemy od razu na trening. Jutro jest pierwszy etap konkursu. Pa!- I
rozłączyła się wkurzona. Wiem, że mam problemy z koncentracją i etc. No, ale
bez przesady po co ta bura? Rzeczywiście już po 30 min była na miejscu. Nie
odzywała się do mnie przez całą drogę. Yyyyyy a ja się nie pożegnałam, ani nic.
No, ale jak miałam to zrobić skoro oni są w szkole? Powiedzmy, że mam wymówkę.
Kiedy dojechałyśmy na miejsce okazało się, że nasza sala do treningów jest z 4x
większa od tej z Polski. Profesjonalizm było czuć już 2 ulice wcześniej. To
nasze pomieszczenie w Polsce się nie umywa do tej Sali. Albo raczej hali.
Wkurzona Sulli dała mi niezły wycisk i coś czuje, że jutro to będą problemy aby
z łóżka wstać. Która jest w ogóle godzina? 22? Co?! Jak ten czas szybko leci.
Ale jestem śpiąca, zaraz zasnę tu na ziemi. Choć w sumie nie jest to zły
pomysł, jest tu dość wygodnie.
Priv. Weronika
- Sory…. Spóźniłam się!- Powiedziałam ledwo słyszalnie, zasapanym głosem.
Ledwo łapałam powietrze. Biegłam bez przerwy przez 3km. Może to nie jest zbyt wielki
wyczyn, ale dla osoby bez kondycji to jest jak olimpiada. Zaraz wypluje płuca.
Nie mogę oddychać. Oparłam się ręką o mur próbując wyrównać oddech. Hoya
zachowywał się jakby mnie w ogóle nie zauważył. A przecież to on sam kazał mi
tu przyjść. Napisał: „ Bądź zaraz na dachu szkoły…… grawitacja na takiej
wysokości ma dość dziwnie duże przyciąganie”. Nie powiem pobiegłam bo bałam
się, że to 2 zdanie świadczy o jego zamiarach. O tym, ze zamierza skoczyć.
Jednak jak widać pomyliłam się. On Se siedzi w najlepsze i nawet mnie nie
widzi. Kto mu dał prawo do zabawy na ludzkich uczuciach? W końcu pan szanowny
zechciał spojrzeć na mnie. Zmierzył mnie wzrokiem. Serio jeśli teraz powiesz
coś odnośnie mojego wyglądu to przysięgam źle się to dla ciebie skończy!
Uśmiechnął się drwiąco i prychnął. No i już leci pocisk.
- Umawiasz się z jednym, a biegniesz jak na zabicie do drugiego.- Że co
proszę?! O co mu chodzi? Z nikim się nie umawiam.- A nie, przecież z nim
zerwałaś.- Okey? O co chodzi?
- O czym ty mówisz?- Kolejne prychnięcie. Co on koniem jest, czy co?
- Nie ważne. Przyszłaś.- Lekko się uśmiechnął. W taki no „jestem
zadowolony” sposób (nwm jak to opisać). Pociągnął mnie za rękę, tak, ze
usiadłam obok niego. Panowała zupełna cisza. Nie za bardzo wiem co się robi w
takich sytuacjach. Spojrzałam na swoją rękę, którą on wciąż trzymał. Próbowałam
się wyswobodzić jednak to sprawiło, że wzmocnił swój uścisk. Zaprzestałam temu
działaniu. Zamierzam jeszcze mieć dopływ krwi do dłoni. Grzmot. Podskoczyłam
wystraszona. Nie ze strachu przed burzami, bo je uwielbiam, ale powodu, że się
wystraszyłam dźwięku. Zaczęłam wypatrywać piorunów, lub chociaż jakiś błysków.
Pojawił się pierwszy a zaraz po nim spadła na ziemie ściana deszczu. Lodowatego
deszczu. Jak to jesienią bywa. A ja mądra tylko w sweterku. No niby jak biegłam
to było mi ciepło. Ręce i nogi zaczęły mnie piec od zimna. Zaczęłam się
niekontrolowanie trząść. Deszcz był tak gęsty, że nic nie można było zobaczyć
na odległość 20 cm. Nie chciałam dłużej moknąć. I tak już na 100% jutro, albo i
nawet dzisiaj będę chora. Wstałam. Hoya puścił moją dłoń. Zaskoczona spojrzałam
w jego stronę. Zrobił to w taki sposób jakby omdlał czy coś. Patrzył w nicość,
albo na krople, które miał przed oczyma. Nie wiem na co zoom’ował. Wyglądał jak
jakiś filozof w czasie rozkminy na temat sensu życia. Przykucnęłam przy nim.
Nasze twarze były na równej wysokości. Chciałam dotknąć jego czoła. Coś mi się
wydaje, że nie jest zdrowy. Jeśli to nie grypa to, to musi być niedojebanie
mózgowe. Odtrącił moją rękę. Dupek! Idę sobie…… cholera! Czemu jestem taka
empatyczna. Teraz przez niego nie mogę wstać dopóki się nie dowiem jak mu
pomóc.
- Dlaczego chciałeś abym przyszła?- Przeraziła mnie słabość mojego głosu.
Drżenie mojego ciała było tak mocne jak bym miała padaczkę. Spojrzał na mnie.
Zdjął swoją bluzę i nałożył mi na ramiona. Pomimo, że to nic nie dało i tylko
bardziej mnie obciążyło, to gest sam w sobie był miły. Zszedł z murku i
uklęknął naprzeciwko mnie. Teraz nasze twarze dzieliła długość pocky. Podniósł
rękę i dotknął nią mojego policzka.
- Już nie pamiętam kiedy ktoś tak się o mnie martwił. Masz sine usta.-
Powiedział po czym delikatnie musnął moje wargi swoimi ustami. Odsunął się.-
Przepraszam, chciałem się tylko upewnić.
- W czym?- Spytałam niepewnie. Wciąż czułam ciepło jakie pozostawił na
moich ustach.
- Że mam szanse i mogę walczyć.- Walczyć? Informacje nie dochodziły do
mnie w normalnym tempie. Były bardzo spowolnione. Czułam się jak zahipnotyzowana.
Wstał i pociągnął mnie do góry. Jednak zrobił to tak mocno, że wylądowałam w
jego ramionach. Objął mnie. Kiedy schodziliśmy z dachu wsłuchiwałam się w
nierówne bicie jego serca. Czy moje też tak przyspieszyło? Coś się wydarzyło.
No owszem ostatnio dzieje się dużo cosi w moim świecie. Ale czuje, ze ten coś
znaczy. Tylko jeszcze nie wiem co. Jednak jest to tak przyjemnie uczucie, że
chce się mu oddać całkowicie. Nigdy jeszcze nic takiego nie czułam. Całkowicie zapomniałam
o tym otaczającym mnie zimnie. Dreszcze zniknęły. Jestem teraz tylko ja i to
ciepło rozpływające się po każdym kawałku mojego ciała, równo z biciem serca.
Priv. Klaudia
W końcu zrobili nam przerwę. Idę siku.
- Asia choć ze mną do krainy tęczy i jednorożców.- Delikatnie zaproponowałam
jej towarzyszenie mi w podróży do klopka. Kiwnęła głową na zgodę a Samuel
patrzył na nas jakbyśmy były z innego świata. Wera dostała sms’a. Mówiła, ze to
pilne i musi lecieć. Po czym wyleciała jak strzała. Ciekawe o co chodzi? Gdyby
nie ten pęcherz to bym poszła za nią. Niestety wc musiał być zamknięty na
naszym piętrze i musiałyśmy iść na piętro wyżej. Siedziałyśmy tam trochę dłużej
niż byśmy potrzebowały, ale znalazłyśmy fajny temat do obgadania. A przy
suszarkach do rąk jest tak przyjemnie ciepło. W końcu postanowiłyśmy wyjść z tam
tond. Po drodze wpadłyśmy na grupę ludzi. Ja dosłownie miałam zderzenie czołowe
z…… Nosz kurde co on tu robi?!
- O hey dziewczyny, co wy tu robicie?
- Miałam cię o to samo zapytać chomiku.
- My tu pracujemy.- Odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista
rzecz na świecie.- A wy?
- Trenujemy.- Asia weszła mi w słowo. Przez cały czas unikała kontaktu
wzrokowego z MyungSoo. Pociągnęła mnie za rękaw i wyminęłyśmy ich. Ej! Aśka! Co
ty robisz? Ja chce obrazić tego wymądrzał ego chomika! Daj mi tę satysfakcje no!
Wciągnęła mnie powrotem do Sali. Jednak ja jestem nie ugięta. Wyszłam z tam
tond i poszłam ich szukać aby móc im nagadać. Już nawet wymyśliłam kilka
fajnych tekstów. Nagle usłyszałam jakieś piski i krzyki. Piski damskie a krzyki
to bardziej męskie. Pierwsze to z radości, prawie jak….. orgazm? (nie wiem jak
to ująć), a drugie to takie przerażenie rodem z Horroru. Teraz słyszałam
tupanie. Było coraz głośniejsze. I podłoga się lekko trzęsła. Dałabym 5 w skali
Richtera. 5 na 7. Nagle za zakrętu wybiegli Dongwoo i Sunggyu. A za nimi z 10
dziewczyn. Fanki? Jak one przeszły ochronę? Ja miałam problemy żeby wejść mając
przepustkę to co dopiero one bez niej. Chyba, że poszły na ilość. To ma sens.
Trochę, żal mi się ich zrobiło. Stałam obok jakiegoś pomieszczenia. Drzwi były
otwarte więc ich tam wciągnęłam. Ledwo zdążyliśmy zamknąć drzwi. Niestety były
otwierane do środka więc żeby nie weszły musieliśmy się do nich przyciskać.
Nawet nie zwróciłam uwagi na to, ze jestem zgnieciona przez ich ciała do drzwi.
W końcu hałasy ustały. Dino postanowił wyjść i sprawdzić czy sobie poszły.
Jednak kiedy wyszedł drzwi się zatrzasnęły. Dokładniej mówiąc klamka wypadła.
Zaczęliśmy je szarpać, ale Na nic. Raper powiedział, ze pójdzie kogoś poszukać
kto będzie w stanie nam otworzyć drzwi. Spojrzałam do tyłu. Ciemność. Ciemność
i jeszcze raz ciemność. Zesztywniałam ze strachu. Totalny paraliż ciała. Jedyne
światło jakie było to, to wpadające z dziurki od klucza do środka. Czyli dupa
blada. A ja nie mogę się ruszyć ze strachu. Nie boję csię ciemności. Ja po prostu
cholernie mocno jej się boje! Aaaaaa! Zaraz ktoś wyjdzie z tej ciemności i mnie
zabije. Mnie bo laski zawsze pierwsze ginom! Ratunku! Przykleiłam się plecami
do drzwi. Oddech mi przyśpieszył. Bicie serca z resztą też. Zjechałam po
plecach na ziemię. Otuliłam się rękoma i starałam się oddychać. Gyu ukucnął
przy mnie i objął mnie ramieniem.
- To nie było specjalnie.- Powiedział jakby to był mój największy problem.
Odruch kazał mi się od niego odsunąć, ale strach mówił, że on jest
bezpieczniejszy niż reszta tego pomieszczenia i kazał się mi go trzymać. A moja
obolała głowa mówiła żebym go przytuliła. Więc jedyne co wiem to, że jestem
głodna.
- Podjęłaś już decyzję?- Spytał.
~retrospekcja~
- Mam nadzieje, ze ci smakuje- Powiedział chłopak nie wiedząc co ma
mówić. Czół się trochę winny, ze właśnie w taki sposób wyciągnął dziewczynę na
wspólną kolację. Ale z drugiej strony innego wyjścia nie miał. Jakby poprosił o
randkę, odrzuciła by go bez wahania. Musiał to zrobić podstępem. A
wykorzystanie jej dumy było najlepszym sposobem jaki wtedy znalazł. Dobrze, że
nie wiedziała, ze jest mistrzem w grach bo by nie podeszła do tematu tak na
luzie. Tyle, ze problemem był fakt, ze ona nic nie mówiła. Tylko jadła. Uznała,
ze skoro on chce tylko wspólnego obiadu to nie jest zobowiązana do rozmowy. Po
prostu starała się nie upaćkać niczym, jak to miała w zwyczaju.
- Zapewnie się spodziewasz dlaczego cię tu zabrałem.- Próbował jakoś
utrzymać, nie istniejącą, rozmowę, ale coś mu nie szło. Nie wiedział co ma
robić. Młodszy Woohyun mówił, że po prostu mówili. Ale w tym przypadku to „po
prostu” jest nadzwyczajnym wyczynem olimpijskim.
- Bo jesteś samotnym dupkiem i potrzebujesz pocieszenia?- Odpowiedziała
beznamiętnie dziewczyna. Wiedział, ze te słowa go zranią, ale nie chciała
udawać innej niż jest. Jeśli tak bardzo mu na niej zależy powinien to szanować
i nie próbować niczego zmienić. Chłopak tylko westchnął.
- Aż tak złe zdanie o mnie masz?- Spytał. Ta odpowiedź lekko, mało
powiedziane, zagięła dziewczynę. Była pewna, ze zacznie krzyczeć czy coś. A on
nic. Pierwszy raz od kiedy pojawili się w restauracji spojrzała na niego.-
Wiem, że nie jestem ideałem ani do świętych się nie zaliczam, z resztą ty też.-
Tu dziewczyna spłonęła rumieńcem. Czyżby on jednak widział jak ona patrzyła na
niego w samochodzie?- Jestem normalnym chłopakiem, który w trochę nie normalny
sposób zarabia pieniądze. Ale to nie zmienia faktu, że nie chce wieść
normalnego życia. Z dala od tego gwaru i harmidru. Od fleszy i ludzi, którzy
krzyczą moje imię. Mam dość udawanych znajomości tworzonych „bo jestem sławny”.
Chce czegoś więcej. Chcę prawdziwego uczucia. I chciałbym abyś to ty była tą,
która sprawi, ze ono takie będzie.- Dziewczyna nie wiedziała co zrobić, czuła
się jak figura woskowa zalana gipsem. Zupełnie odjęło jej mowę. Czy to jest to
o czym ona myśli? Nie, przecież znają się nie cały tydzień. Nie mógłby. A co
jeśli to prawda? Spojrzała na niego ponownie. Wyczekiwał odpowiedzi. Jednak jej
nie otrzymał.- Rozumiem, ze to może być dla ciebie szok, bo zbyt krótko się
znamy. Dlatego zaczekam. Nie będę naciskać. Ale mam nadzieje, że mnie nie odrzucisz.
~koniec retrospekcji~
- Jeszcze nie.- Powiedziałam spokojnie. W sumie to nie jestem pewna czy
nie zbyt spokojnie. Mój głos mógł zabrzmieć jakbym już podjęła decyzję, ale nie
chcę aby ona go zraniła. A jeśli to prawda? Jeśli już ją podjęłam?
- Nie naciskam.- Odpowiedział spokojnie. Nagle usłyszałam chrobotanie.
Ktoś otwiera drzwi! Szybko wstałam i dosunęłam się od niego. Drzwi się otwarły.
Stał tam jakiś starszy pan z wąsem. O Azjata z wąsem xd! Za nim stał Dongwoo i
Asia z Samuelem. Nie wiem ile tu czasu siedzieliśmy, ale na pewno musiało
trochę minąć bo inaczej Samuel by nie zareagował. Szybko wyszłam i poszłam w
tylko sobie znanym kierunku. Heh fajnie to brzmi. Ale szkoda, ze nie wiedziałam
gdzie idę!
Po tygodniowej przerwie jest rozdział!
Przepraszam, że takie opuźnienie, ale musiałam coś zmienićbo
"TROCHĘ" rozwaliłam życie głównej bohaterce i chiałam je uporządkować.
Mam nadzieję, ze się podobał :)
Następny powienien się pojawić punktualnie. Za to w nagrodę za wasze czekanie mam już napisą kolejną część do "Obozu Życia" (w sensie rozdział do Taemina)
Więc wyczekujcie.
No chyba teraz jest ten magiczny czas na zdjęcia:
OPIS DO ZDJ:
prawda jest taka, że leczyłam się u Gd i taką oto dał mi diagnoze.
Trochę to potrwa zanim wyzdrowieje, ale leczenie jest w toku.
OPIS DO ZDJ:
Nie tylko za muzykę, jeszcze chodzi o ich talent,
muzykalność i oczywiście te choreografie ^^
I Z TYM PYTANIEM WAS DZISIAJ ZOSTAWIAM!
Pozdrawiam!
~Rosa~
Jak wszystko co piszesz genialny i ten rozdział!! Świetnie rozumiem Klaudie bo też panicznie boje się ciemności. Jestem bardzo ciekawa co dalej się będzie działo pomiędzy Klaudią i Gyu oraz jak potoczy się akcja z Weroniką.
OdpowiedzUsuńFighting!! :P
Co do diagnozy GD też mi taką wystawił. Stwierdził, że to jakaś epidemia bo coraz więcej osób chorych na niedojebanie mózgowe.^^
ㅋㅋㅋㅋㅋㅋㅋ
OdpowiedzUsuńOczywiście, że K-pop'u słucha się wyłącznie dla muzyki.
http://38.media.tumblr.com/3b64822bc3016223b5ea3b59c6e52336/tumblr_inline_nmpzg83Xj61rctqxy_500.gif
Szczerze mówiąc przegapiłam ten rozdział. Nie zauważyłam kiedy go dodałyście, pomimo iż było to w Listopadzie.
OdpowiedzUsuńCzekam aż pojawi się następny.
~Tak bardzo ciekawa co będzie dalej~