poniedziałek, 3 października 2016

11 Rozdział

~Sehun~

Zmierzałem właśnie do swojej pracy, kiedy po drodze coś przykuło moją uwagę. Przystanąłem przy mężczyźnie sprzedającym gazety i poprosiłem o jedną. Na okładce widniał Suho z tą laską z wczoraj. Biedak, nic nie idzie po jego myśli. Teraz nici z planów co do wytwórni. Będzie musiał czekać aż ucichnie ta cała afera niby randkowa. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do Suho. Nie musiałem długo czekać aż odbierze telefon.
- Sehun jeśli masz zamiar mnie jeszcze bardziej wkurzyć niżeli jestem już zdenerwowany, to sobie daruj i się rozłącz. Już się dziś nasłuchałem od CEO wystarczająco dużo.
- Nie miałem takiego zamiaru, raczej chciałem zapytać jakie piwo dziś mam kupić, bo wpadnę wieczorem. – taka nie do końca prawda. Oczywiście, że dzwoniłem z zamiarem pownerwiania go trochę no ale cóż.
- Kupuj co chcesz i tak zawsze robisz po swojemu.




- Wiesz co sobie wymyślił prezes.
- no dajesz
- albo ją przeproszę publicznie i bla blabla, nie słuchałem go wtedy jeszcze uważnie ale coś tam do fanek, że zachowałem się karygodnie i coś tam. Albo druga opcja. Ciągnąć tą aferę i sprawdzić reakcje fanek. Bo to w sumie przede wszystkim o nie chodzi.
- Ale ona może się na to nie zgodzić
- Jaka dziewczyna by się nie zgodziła żeby tylko być nawet na niby z kimś sławnym. Ma z tego korzyści bo sama staje się w pewnym stopniu celebrytką. A jak nie to, to pomacha się jej trochę kasą i już jest na tak.
- A ty Suho osobiście, którą wolisz opcje?
- Żadna. Mogliby po prostu zapomnieć. To jest chore, że mam przepraszać za coś co inni robią no stop. Przecież też jestem człowiekiem, chłopakiem a nie maszyną. Też mam uczucia, też chce mieć kogoś i normalnie żyć. Wiem, że zaraz powiesz nie trzeba było podpisywać kontraktu. Ok, taka praca ale zanim stałem się idolem nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego jacy potrafią być fani. Robią ci zdjęcia na każdym kroku, krzyczą, piszczą, dotykają wszędzie gdzie się da, wszędzie muszę chodzić z ochroną bo inaczej to by mnie żywcem zjadły, zachowują się jakbym był ich na wyłączność. Muszę pytać ich o zgodę na wszystko. Zaczynasz z kimś chodzić i poznajesz tą osobę w inny sposób niż widzą to fani bo nie ma tej scenicznej otoczki i gry jaki jesteś, a tak naprawdę nie jesteś. Po za kamerami poznajesz inne sławy takimi jakimi są naprawdę. I kiedy chcesz się spotykać z A to nie możesz bo to co widzą fani, czyli tą otoczkę to im się nie podoba. Więc musicie zerwać. Nagle się okazuje, że fani stworzyli jakiś paring ciebie z laską B. Gdzie w prawdziwym życiu nie przepadacie za sobą, a musicie zachowywać się jak para przed fanami, kamerami, mediami. A spróbuj się przeciwstawiać fanom. To zaraz sypia się hejty, nagle się okazuje, że oni jednak to cię nie lubią, przestają cię kupować a co za tym idzie spadasz w notowaniach, tracisz na popularności, Prezes się na tobie wyżywa, mniej zarabiasz a nie przestaniesz nagle istnieć bo nie zostanie rozwiązana umowa. Ona się nigdy nie kończy przed jej faktycznym terminem.
- o jojjoj. Niezłą reprymendę musiałeś dostać od Prezesa, że teraz słucham tak głębokich twoich rozważań na temat twego jakże okropnego życia.
- A żebyś wiedział.- Odpowiedział biorąc kolejnego łyka z puszki. Skrzywił się i spojrzał na etykietę.- Kuźwa jakie to nie dobre. Tańszych nie było?- Rozśmieszył mnie tym.
- Wybacz Hyung, ale na Chatou mnie aktualnie nie stać.- Odpowiedziałem mu i sam wziąłem łyka piwa. Poczułem odruch wymiotny.- Ale masz rację, w chuj nie dobre…….. polecam Oh Sehun.- Próbowałem udawać te gwiazdy co reklamują napoje w telewizji żeby go trochę rozśmieszyć. Chyba wyszło. Jednak nasze śmiechy uciszył mój telefon. Wziąłem go do ręki. Na wyświetlaczu pojawił się numer mojego ojca. Spojrzałem na Suho. Szybko wstał z kanapy i poszedł do kuchni. Wie, że nie chcę aby słyszał jak się z nim kłócę. Jednak prawda jest trochę inna. Nie chcę aby wiedział, że jestem słaby. Przełknąłem ślinę i nadusiłem zieloną słuchawkę.
- Tak dyrektorze?- Spytałem spokojnie.
- Przegrałeś 3 ostatnie sprawy. 3 pewniaki! Sprawy, których nie dało się przegrać! Wiesz ile na tobie straciliśmy?! Poszkodowani chcą od nas zwrotu kosztów! Jak zamierzasz mi to wytłumaczyć?! Kto za to zapłaci?! Jak myślisz po co kazałem ci studiować prawo?! Dlaczego nie pozwalałem ci mieć przyjaciół?!  Żebyś teraz latał jak jakiś piesek za tym udającym gwiazdę idiotom?! Ile razy mam cię zamykać w domu aby to w końcu do ciebie doszło?! Jedyne życie jakie możesz mieć to praca! Jedyne związki jakie możesz tworzyć to przynoszące zyski!......- Chwila ciszy, nie mogę niczego z siebie wydusić, nawet nie potrafię obronić własnego Hyunga. Łzy powoli spływają po moich policzkach. Dlaczego jestem taki słaby?-…. Nie zamierzasz nic mówić?!.....
-…..아버지 (w wolnym tłumaczeniu „Ojcze”- abuji) – Tylko to byłem w stanie z siebie wydusić. Każde jego słowo tnie mnie na kawałeczki.
-….. Nie nazywaj mnie tak! Nie możesz być moim synem….. Ktoś taki jak ty nim nie może być! Odcinam cię od jakichkolwiek funduszy. Nie ważne czy są one rodzinne…… czy twoje własne. Nie waż się nigdy nikomu mówić o naszym pokrewieństwie! A jeśli to zrobisz to już nigdy nie zobaczysz swojego „przyjaciela”!- Rozłączył się. Jednak ja nadal trzymam słuchawkę przy uchu, w nadziei, że to nie jest prawda, że on….. Poczułem rękę na swoim ramieniu. Spojrzałem na Suho. Uśmiechnął się do mnie, po czym usiadł obok.
- Przy twoich problemach moje wydają się być niczym. Ale są i plusy. Nie będę już musiał mieszkać tu sam.- Spojrzałem na niego zdziwiony.- A co myślałeś, że zostawię swojego brata samego na pastwę losu?- Teraz już nie mogę powstrzymywać łez.- Uwaga mamy fontannę na pokładzie.- Zażartował po czym mnie przytulił. Brat mówisz? Jesteś moją jedyną rodziną Hyung. Po trzecim piwie już nie czuliśmy jego smaku. A po szóstym nie rozróżniałem sufitu od podłogi. Jednak kiedy jest potrzeba to trza ją od potrzebnąć. Wstałem z kanapy. Hyung albo śpi, albo nie żyje. Woooow ziemia się kręci wokół mnie. Jestem centrum wszechświata. Centrum…… Wszech……. Świata…. Przewróciłem się o coś.
- Sehun, wstawaj! Nie gadaj, że już jesteś pijany!- Spojrzałem na chłopaka, który pomagał mi wstać. Kim on jest? Nigdy go nie widziałem. I dlaczego on zna moje imię?- Wy…sta…waj!- Powiedział próbując mnie podnieść, ale sam ledwo trzymał się na nogach co poskutkowało tym, że teraz obaj leżymy.- O! Patrz! Planety się ustawiły w rządek!- Krzyknął. Spojrzałem w miejsce, które wskazał. Rzeczywiście 9 planet ustawiło się w rzędzie. Jednak co to za planety? Nigdy takich nie widziałem.- Patrz! Widzisz tę niebieską?!- Wskazał na najbardziej oddaloną.- Jest tak Dalego od słońca, że panuje tam wieczna zima, nikt ani nic nie jest w stanie tam przeżyć. A widzisz tę czerwoną?- Teraz wskazał na pierwszą.- Ta z kolei jest za blisko słońca, dlatego jest sucha, nie ma na niej ani grama wody czy cienia. Tam też nic nie przeżyje. Jednak każda z nich musi istnieć. Tworzą ochronę. One chronią nas. Tak jak my musimy chronić ich.- Wskazał na wioskę znajdującą się u podnóża góry, na której jesteśmy.- Ludzie mogą nie widzieć sensu istnienia tych planet, mogą nie doceniać ich obecności. Jednak one są ważniejsze niż to się wydaje.- Poklepał mnie po plecach po czym wstał.- A teraz wstawaj młody! Musisz zaprowadzić Hyunga do jego komnaty, sam nie da rady.- Podał mi rękę.
- Sehun? Młody co ty odpierdalasz na środku korytarza?- Spojrzałem na Suho. Stał nade mną, w ręce jeszcze trzymał niedopite piwo.

- Coś ziemia zwiększyła grawitację, nie sądzisz?- Spytałem lekko zdziwionym tym jak brzmiał mój głos. Czy ja majaczę po pijaku? Podał mi rękę żebym mógł wstać. To dlaczego to wydawało się takie realne?

Kolejny rozdział!
Bardzo nas cieszy fakt, że wzrosła ilość osób czytających naszego bloga. Jesteśmy wam za to wdzięczne <3

SANDRA, ~Rosa~, NOONA







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz