~KAI~
- Dobra, dobra. – Szybko podbiegłem do dziewczyny, wyciągnąłem telefon i faktycznie wpisał mnie jako PlayBoy. Śmieszne, normalnie boki zrywać. Skasowałem tą nazwę i zmieniłem na „Seksowny Wielbiciel” ta nazwa bardziej odzwierciedla prawdę. Miałem odłożyć telefon na swoje miejsce kiedy Tao musiał przywrócić czas do normalności. Dziewczyna już obracała się w moją stronę. Jedyne co mi zostało to szybko się gdzieś teleportować. Stwierdziłem, że najlepszym miejscem będzie tutejsza łazienka. Zaczyna mnie denerwować ten gówniarz z tymi swoimi wybrykami i psikusami. Gdyby nie jego moc nigdy bym się z nim nie zadawał. Wróciłem do Tao, a ten w najlepsze jakby nigdy nic je te swoje ciasto. A udław się nim, przez ten jego wybryk mam mały a zarazem duży problem. Nadal mam przy sobie telefon tej laski. Usiadłem i miałem mega ochotę się na niego wydrzeć, ale w miarę opanowanym tonem się do niego zwróciłem
- Musiałeś Tao? Przez ciebie mam przy sobie cały czas jej telefon. Trzeba go odłożyć bo się skapnie, że go nie ma albo zacznie dzwonić czy coś a on u nas jest.
- Rozumiem. Już tak nie panikuj. Ty oddaj jej telefon a ja podrzucę jej jeszcze z jeden liścik. Nie mogę tego przecież tak zostawić. Ciekawe skąd wiedziała, że jest od nas. – Jak ten dzieciak działa mi na nerwy. Powinien do mnie mówić Hyung, a nie jak mu się podoba. Aish
- Nie wiem może dlatego, że jesteśmy tu tylko my, ludzie, którzy przyszli chwilę po nas i trzy laski, które cały czas nas obgadują dwa stoliki stąd? Serio nadal nie wiesz? – Nie mogłem już się powstrzymać od jakieś głupiej odpowiedzi, aż sama cisnęła się na usta.
- Jakie? Serio? Nie są nawet takie złe. W sumie wiesz co trochę jestem zdziwiony twoją postawą mój jakże drogi przyjacielu. Wiesz, że jakieś trzy laski mówią o tobie i się na ciebie napalają a ty nadal tu jesteś? Kai co się z Tobą dzieje? Przecież ty zawsze zarywasz do wszystkiego co się rusza. – Teraz to serio przegiął, musiał najwyraźniej dziś od mnie oberwać. Aish ten dzieciak. I że niby to ja zarywam do wszystkiego co się rusza? Phyyy. Nic na to nie poradzę, że jestem przystojny i laski na mnie lecą.
- Kai masz minutę. Oddajesz jej fona i jesteś s powrotem. –Ludzie trzymajcie mnie bo dziś coś mu zrobię za to rozkazywanie mi. Jak dobrze, że później widzę się z chłopakami, przynajmniej trochę odreaguje. Co z nim dziś jest, że tak cholernie działa mi na nerwy. Nic nie powiedział tylko sobie zatrzymał czas i się patrzy dzieciak jeden. Szybko podszedłem do dziewczyny i odłożyłem telefon na miejsce skąd go wziąłem. Jeszcze chwilę tu byliśmy, po czym poszliśmy na mały spacerek. Kiedy zaczęło się ściemniać młody gdzieś sobie poszedł a ja dołączyłem do chłopaków. Jak zawsze byli w klubie. Ochroniarze bez problemu wpuścili mnie do środka w końcu dobrze się znam z ich szefem. Podszedłem do baru i zamówiłem to co zawsze i kazałem przynieść do vipów. Czyste lenistwo, nie chce mi się czekać aż przygotują to o co proszę więc poszedłem na balkon, który jest tylko do dyspozycji dla vipów. Na kanapie wpatrzony w kogoś na parkiecie siedział tylko Hyung a resztę gdzieś wywiało. Usiadłem obok niego i szturchnąłem.
- Co jest Hyung? – Odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Byłem dziś na spotkaniu przedmałżeńskim. Ojciec chce, żebym więcej zajmował się jego firmą. – Tym spotkaniem to mnie zaskoczył chłopak.
- I co jak było?
- Nijak. Dziewczyna straszna nudziara. Na szczęście to tylko jednorazowe spotkanie. Jej ojciec przedstawił niezbyt korzystne warunki dla firmy ojca. Tak więc jestem jeszcze wolny. Ale dopiero dziś tak serio do mnie dotarło Kai, że kiedyś w końcu ktoś będzie odpowiadał mojemu Ojcu, a sam wiesz, że nie jestem w stanie się mu sprzeciwić. – Wiem, niestety to wiem. Już nieraz się o tym przekonałem. Widzę, że nie tylko ja miałem dziś dzień do dupy.
- Na razie jesteśmy wolni, więc zostawiamy dziś dzień za nami i zaszalejmy. Choć widzę, że Ty już zacząłeś wcześniej. – Przyszła właśnie kelnerka z moim zamówieniem, tak więc nasze rozmowy na chwilę ustały. Wstałem i podszedłem do dziewczyny obejmując ją w pasie
- Dziś mamy tu małą parapetówkę, przynieś nam kilka butelek Soju. – Po czym wsadziłem dziewczynie kilka banknotów do kieszeni od spodni i usiadłem.
- Kogo tak obserwujesz na tym parkiecie? Co? – Ten się tylko uśmiechnął i pokiwał głową na nie czyli mam rozumieć, że nikogo….. Dobra powiedzmy, że Tobie wierzę. Nie mam dziś humoru żeby wyciągać z Ciebie to, która laska wpadła Tobie w oko.
- Co się stało Kai, że dziś jesteś tu wcześniej? Laska wyrzuciła Cię z kawiarni za stalkowanie?
- Nie. Wkurzał mnie dziś coś bardziej niż zawsze ten dzieciak. Zabrałem go w jedno takie miejsce i trochę upiłem. Nie myślałem, że ma taką słabą głowę do picia. Szybko wymiękł i stwierdził, że wraca do domu. A jeśli chodzi o dziewczynę to mam jej numer.
- Nie rozumiem po co się z nim zadajesz. Od dłuższego czasu mówisz, że działa Tobie na nerwy a mimo wszystko się z nim spotykasz. –Gdybyś tylko wiedział dlaczego to robię. Hyong pomimo, że się przyjaźnimy od dziecka i często bawiliśmy się, że posiadamy super moce to nie umiem Tobie powiedzieć prawdy. Jesteś dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem. Ale o tym nie mogę Tobie powiedzieć. Nie byłem w stanie powiedzieć nikomu. Nawet nie pamiętam jak to się stało, że powiedziałem Tao.
- To jest bardzo skomplikowane.
- Mów. Znamy się nie od dziś. Wiesz, że zawsze we wszystkim będę po Twojej stronie.
- Przepraszam Hyong nie mam dziś na to głowy, może kiedy indziej. Bądź co bądź mam jej numer.
- Opowiadaj jak go zdobyłeś.
- A więc młody zabrał jej telefon jak była zajęta, tak aby się nie zorientowała. Wysłał do mnie od niej smsa i wpisał mój numer. Tak więc od dziś jestem dla niej Seksownym Wielbicielem. Czasami się przydaje, tak jak dziś.
- Widzę, że gramy w tę samą grę. Trzeba mieć ludzi, którzy odwalą za ciebie brudną robotę. – piliśmy przez prawie całą noc. Tyle, że ja byłem bardziej trzeźwy. Było grubo po trzeciej w nocy. Zadzwoniłem po jego szofera i kazałem zabrać go do jego mieszkania. W klubie nadal trwała impreza, nie miałem zbytnio ochoty zostawać tu dłużej. Wyszedłem i kierowałem się w stronę swojego domu. Nie wiem ile czasu zabrało mi dotarcie na miejsce ale kiedy w końcu znalazłem się w mieszkaniu to na dworze już świtało. Nie doszedłem już nawet do sypialni. Jak usiadłem w salonie na kanapie tak od razu zasnąłem. Obudził mnie budzik. Spojrzałem na godzinę, była ósma rano. Co prawda trochę niewyspany ale wstałem. Wzięcie prysznicu było jednak dobrym pomysłem bo trochę się wybudziłem. Przebrałem się i jak to już mam w zwyczaju poszedłem do kawiarni. Gdy wszedłem do środka dziewczyna uśmiechnęła się patrząc w moją stronę. Zająłem swoje stałe miejsce a chwilę później podeszła do mnie i postawiła na stoliku kawę, którą tak bardzo lubię i tosty, które zawsze zamawiam.
- Życzę Panu smacznego.
- Kai – odpowiedziałem podnosząc swój wzrok i patrząc jej prosto w oczy. Po czym dodałem.
- Przychodzę tu już trochę. Nie lepiej byłoby znać swoje imiona? Jestem Kai a ty? – zapytałem
- JiSang. W takim razie smacznego Kai. – powiedziała z uśmiechem na twarzy i wróciła za ladę. A więc to tak masz na imię. Nie minęło z pół godziny i przyszedł Tao. Ledwo usiadł i już wołał kelnerkę. Kiedy czekaliśmy aż podejdzie bo akurat obsługiwała kogoś ten stwierdził, że ma dobry humor i kiedy tu przyjdzie to trochę się pobawimy. Zamówił co chciał, dziewczyna poszła przygotować zamówienie a ten kontynuował.
- Zatrzymam czas a ty Kai masz wolną rękę. Rób co chcesz, wszystko na co masz ochotę. Ona i tak o niczym się nie dowie. – spoko. Tylko, że jakoś na nic nie miałem ochoty. Kiedy przyniosła jego kawę i ledwo ją postawiła przed nim, ten od razu zatrzymał czas. Ale było jakoś inaczej niż zawsze. Spojrzałem na niego. Tao wyglądał jakby zaraz miał zemdleć. Chciałem pytać czy wszystko w porządku ale pierwszy się odezwał.
-Kai, przepraszam ale nie dam rady dzisiaj. - I czas powrócił do normalności.
- Co jest Tao? – Zapytałem bo zazwyczaj tak nie wyglądał.
- Nie wiem coś jest nie tak jak zawsze. Wcześniej jak to robiłem nie widziałem aby coś się zmieniło ale teraz czułem jakby siły ze mnie uchodziły. – Powiedział a ja dopiero teraz sobie przypomniałem, że wczoraj jak był jeszcze ze mną to dużo wypił. Najwyraźniej alkohol miał jakiś wpływ na jego zdolności. Więc jakoś się nie zastanawiałem nad tym więcej.
- Nie nudzi Cię to? Tak cały czas ją obserwować? Przez tyle czasu, codziennie, pomimo, że praktycznie robi cały czas to samo?
- Nie. Ani trochę. Słuchaj Tao. Idziesz dziś ze mną? Jestem ciekaw gdzie mieszka. Może być naprawdę zabawnie. A dziś słyszałem, że będzie na urlopie więc gdzie ja ją zobaczę??
- Pewnie. Bo jeszcze coś głupiego zrobisz, albo ją jeszcze wystraszysz na śmierć. A cofać czasu nie potrafię tak więc.
- Rozumiem, rozumiem. –I niby, że ja zrobię coś głupiego. Dobra dziś młody ci odpuszczę bo mam jeszcze dobry humor. Tak więc siedzieliśmy tu do około 17, a to gadając o czymś lub grając. Tu zawsze czas mi ucieka jak przez palce u rąk. Postanowiliśmy przejść się do innej knajpy i zjeść coś porządnego bo oboje zrobiliśmy się już bardzo głodni. Wyciągnąłem go na tteokbokki i ramyun. Zbliżaliśmy się powoli do miejsca pracy dziewczyny. Nagle zobaczyliśmy jak wychodzi na dwór, Tao pociągnął mnie w boczną ulicę Wyjrzeliśmy aby sprawdzić co robi. Dziewczyna zmierzała w naszym kierunku a my jak na złość nie mieliśmy gdzie się ukryć aby nie zostać zauważonymi. Nic, dosłownie nic. Żadnej bramy, żadnego samochodu, kosza czy czegokolwiek innego. Ona coraz bliżej nas a my nadal tak jak staliśmy tak stoimy. No i się nie schowaliśmy. Przykucnęliśmy. Zapewne przeszłaby obok nas obojętnie bo była trochę zamyślona, gdyby nagle coś trochę za nami się nie przewróciło. Zaczęła się obracać w naszym kierunku aby zobaczyć co to za odgłos. Oboje zaczęliśmy panikować. I nagle Tao zatrzymał czas. Dziewczyna się nie zorientowała, że tam byliśmy bo się schowaliśmy. Śledziliśmy ją przez dłuższy czas. Doszliśmy za nią na dzielnicę Gangnam. Usłyszeliśmy hałas dobiegający z prawej strony oboje spojrzeliśmy w tamtym kierunku. A kiedy spojrzeliśmy z powrotem we wcześniejsze miejsce jej już nie było. Jakby rozpłynęła się w powietrzu. Nic tu więcej po nas. Postanowiliśmy wrócić. Tao zaproponował wypad gdzieś aby coś jeszcze zjeść. Przystałem na jego propozycję. Kiedy znaleźliśmy ciekawe miejsce spędziliśmy tam dość sporo czasu. Młody opowiadał o jakimś spotkaniu, które miał dziś rano. Stwierdził, że muszę się tam z nim kiedyś przejść. Podobno laska, która tam pracuje jest bardzo ładna.
- Tak, Tao. Kiedyś z Tobą tam pójdę.
- A tak po za tym. W swoim gabinecie ma niesamowite obrazy. Jeden z nich jest naprawdę niesamowity. Jak go zobaczysz to na pewno i tobie się on spodoba.
- Wiesz, nie za bardzo interesują mnie obrazy. Jakoś szczególnie za nimi nie przepadam. Jak już mam coś podziwiać to wolę patrzeć na kobiety.
- Tak, wiem. Mam podobnie może po za tymi kobietami. – podniosłem nagle swoją głowę znad talerza i spojrzałem na niego. Czy on próbuje mi właśnie powiedzieć, że jest gejem? W sumie, trochę czasu z nim spędziłem i nigdy nie widziałem aby patrzył na jakąś laskę czy o jakiejkolwiek mówił. Osz ty. Muszę na niego uważać. Nie żebym coś miał do tej grupy chłopaków. Po prostu mam nadzieję, że nie bierze mnie on pod uwagę jako swojego partnera. Aż mnie ciarki przeszły na myśl o tym. Wiem, że jestem przystojny i dziewczyny szleją na moim punkcie ale czy też tak działam na chłopaków? Muszę zapamiętać, żeby czasami więcej już się przy nim nie przebierać. Aż strach pomyśleć o czym on myślał, jak mnie widział w samych bokserkach.
- Kai czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Dopiero teraz do mnie dotarło, że coś jeszcze mówił.
- Sorry, odpłynąłem trochę. Co mówiłeś?
- Pytałem co robisz później. Ja nie mam nic ciekawego w planach. Może pójdziemy do jakiegoś klubu. Dawno nigdzie nie byliśmy razem. – Osz ty. Nie dam się wciągnąć w żadną taką Twoją gierkę ze mną.
- Mam już plany. – Odpowiedziałem szybko. Co prawda nie miałem żadnych ale trzeba się jakoś bronić. Żywcem się tobie nie dam. Skończyliśmy jeść i się rozstaliśmy.
Na początku planowałem aby iść do domu, ale po drodze zobaczyłem klub więc wstąpiłem. Znam się z większością goryli klubowych w okolicy więc nie miałem większego problemu z wejściem. Na parkiecie było już sporo ludzi. Podszedłem do baru i zamówiłem drinka.
- Pijesz sam?- Odwróciłem się w stronę osoby, która to powiedziała.
- Hyung? Co ty tu robisz?- Spytałem trochę zbity z tropu, przecież Kibum miał być w Japonii.
- Piję.- Krótko odpowiedział po czym zamówił po shocie dla nas. Nie zadawałem więcej pytań, i tak by nie odpowiedział. Kiedy już byliśmy bardziej schlani zostawił mnie samego i mienił miejscówkę. Jest większym kobieciarzem niż ja, czasem się zastanawiam czy kiedyś będzie w stanie wziąć ślub. Nigdy nie jest z żadną dłużej niż tydzień. Rozejrzałem się dookoła. Na parkiecie jest mniej osób, a to więcej teraz się to siebie „przytula”. Co oznacza, że jest już 4 rano. Nie mam nic do roboty więc postanowiłem wyjść. W drodze do wyjścia zobaczyłem parę, szli w kierunku wyjścia, tak jak ja. Jednak sposób w jaki się trzymali, coś mi to przypomina. Nagle cały klub zmienił się w wystrojną salę. Obok mnie stało parę osób. Przed nami był ogromy stół, na którym stały różne potrawy. Za stołem było ogromne okno, widać w nim było ogromny ogród. Promienie wschodzącego słońca odbijały się w ogromnym żyrandolu. W każdym kryształku był wyrzeźbiony jakiś znak. Jednak nie jestem w stanie dostrzec go. Są tak jakby za mgłą. Nagle jeden z chłopaków uderzył z całej siły w stół. Nie wiem o co chodziło, ale wyglądał na złego. W powietrzu było czuć napiętą atmosferę.
- Chanyeol- sshi…… wszystko w porządku?- Spytała dziewczyna z drugiego końca Sali. Wyglądała tak niewinnie. Jak odzwierciedlenie całego dobra Ziemi. Nagle podszedł do niej chłopak i objął od tyłu. Obraz zniknął a przed mną stała para obejmująca się w ten sam sposób. Co to do cholery?! Potrząsnąłem głową. Za dużo wypiłem. Idę do domu. Przyspieszyłem kroku. W końcu doszedłem do drzwi swojego mieszkania. Kiedy chciałem wsadzić kluczyk do drzwi, te się otwarły. Przerażony tą sytuacją wszedłem powoli do mieszkania. Chwyciłem pierwszą lepszą rzecz, która była pod ręką i wszedłem głębiej. W salonie było zapalone światło. Wziąłem głęboki wdech i powoli otwarłem drzwi.
........ Badumc, zjadło go!
A tak na serio to przedstawiamy wam już kolejny rozdział naszego opowiadania.
Komentujcie co sądzicie o tym. I jeśli pisałyśmy o waszy biasach to czy podoba wam się sposób w jakim ich przedstawiłysmy. No to chyba na tyle.
ATTENTION!
Z powodu urlopu administratorów zmieni się data dodania nastepnych rozdziałów.
TAkie jakby comebacki po comebackowe xd
7 rozdział- 11.08.16
8 rozdział- 26.0816
Wyczekujcie, mamy nadzieję, że będziecie tego wyczekiwać jak pierwszego rozdziału.
i muszę zaspojlerować (nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła ~Rosa~)
Akcja się dopiero rozwija więc oczekaujcie wielkiego BOOOOOOM!
Pozdrawiają administratorzy:
SANDRA, ~Rosa~, NOONA
teraz heszki heheszki (mina Kai'a kiedy był w klubie i wpadł na Kibuma)
Wyobraźcie sobie, że Key to konfetti xd
To jest rozdział z moim UB. Bardzo mi się podoba, trochę mniej się działo niżeli we wcześniejszych rozdziałach ale ma to coś no i oczywiście zakończony (jak z reszta wszystkie) w takim momencie, że nie wiadomo czy mu coś się stanie czy to jakieś schizy. I kończąc czytać każdy kolejny rozdział niby dowiaduje się czegoś nowego, pasuje do całej reszty rozdziałów, w pewnym stopniu nawiązuje do innych części tego opowiadania ale nie zdradza tego co się stało z poprzednią osoba i ciągle jest ten niedosyt. Czytam te wszystkie części i non stop czuje, ze chce więcej. Ten rozdział bardzo fajny. Też chcę seksownego wielbiciela. To teraz wyczekuję tego 11 i będę płakać, że tyle będę musiała czekać za następnym rozdziałem. No ale będzie trzeba to jakoś przeżyć.
OdpowiedzUsuń