piątek, 29 lipca 2016

5 Rozdział

~TAO~

Kiedy byłem w drodze na spotkanie dostałem smsa, że zostało odwołane z powodu awarii ogrzewania. Co?! Ja tu w taką burzę jadę na wizytę a wy mi, że wam piecyk nie działa?! Zdenerwowany wszedłem do najbliższej kafejki.  W środku zobaczyłem Kaia, sam sączył kawę. Postanowiłem się do niego dosiąść.
- Hej Kai. Co tam?
- Siemka. A nudziło mi się i musiałem napić się kawy. Super, że wpadliśmy na siebie. Przynajmniej nie będzie nudno. - Już wiedziałem co po tej jego główce chodzi.
- To co, gdzie dziś cię wywiało?
- A dziś jakoś nie miałem weny.
- kelner! - zawołałem kogoś. Czy już nie powinien, jakoś czas temu ktoś podejść? Jejku co to za miejsce. Zero zainteresowania klientem. Zza lady wyszła dość młoda dziewczyna. Nie powiedziałbym, że jakoś bardzo różnimy się wiekiem. Zmierzała w naszą stronę z lekkim uśmiechem na twarzy, trzymając w rękach notes i długopis.
- Kai, słuchaj. Jak kelnerka będzie blisko naszego stolika to chwyć mnie za rękę.
- Co? Po co? Co ona ma do tego? Nie zamierzam znów się bawić w przedstawienie gejowskie. A po za tym ta laska jest na to za ładna. Wiesz po co tu przychodzę? Mam zamiar ją wyrwać, na razie obmyślam jak to zrobić więc dziś sorry ale się w to nie bawię. - Patrzyłem na niego trochę zbity z tropu. Co? Akurat nie o tym myślałem mówiąc mu o tym. Sam go szybko chwyciłem za rękę i zatrzymałem czas. Spojrzałem na niego
- To Kai miałem na myśli. Też mi wpadła laska w oko i patrz co mam zamiar z tym zrobić. - Wstałem z swojego miejsca. Podszedłem do kelnerki, wyciągnąłem z jej kieszeni telefon. Wpisałem najpierw swój numer i zadzwoniłem do siebie aby mieć jej. To samo zrobiłem z Kaia numerem. Jak zobaczył na wyświetlaczu jej numer to cieszył się jak małe dziecko. Skasowałem połączenia. Zapisałem w jej telefonie numer tylko do Kaia jako “Twój PlayBoy” i schowałem go na swoje miejsce.
- Kai co chcesz jej napisać w notesie? - Zabrałem go i przewróciłem na następną stronę. Po czym napisałem tam:
“ Jesteś jedną z piękniejszych istot chodzących po ziemi,
zabrałbym cię w najpiękniejsze zakamarki kuli ziemskiej a nawet i po za nią samą.
Dla Ciebie me serce wystawiam na tacy i wierzę, że je przyjmiesz i się nim zaopiekujesz. <3”
Odłożyłem wszystko tak jak było to wcześniej, usiadłem z powrotem i spojrzałem na Kaia. Jedno pstryknięcie i czas znowu wraca do normalności. Podeszła dziewczyna do stolika i zapytała:
- Co podać?
- Poproszę kawę i ciasto czekoladowe, kolega też weźmie ciasto.
- Coś jeszcze podać? - Spojrzała najpierw na mnie po czym na Kaia na co ten
- Wszystko. - I odeszła od naszego stolika. Cały czas patrzyłem jak przyrządza kawę i ciasto. W pewnym momencie Kai się odezwał:
- Tak właściwie to jak mnie wpisałeś w jej telefonie?
- A co?
- Bo coś przeczuwam, że napisałeś coś głupiego. - I patrzył na mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem.
- A nic takiego samą prawdę. Na samym początku chciałem napisać “Zboczeniec, który nie wie jak ma zagadać” ale stwierdziłem, że co innego by było lepsze jak na przykład “Zboczeniec Kai” czy jakoś tak ale w ostateczności zdecydowałem się na “Twój PlayBoy” - jego mina po prostu bezcenna.
- Tao weź, nie mogłeś czegoś lepszego wymyślić? - Rozmawialiśmy dalej i oboje obserwowaliśmy co robi dziewczyna. Właśnie podchodziła do następnego stolika, który chciał złożyć zamówienie. Przewróciła kartkę na następną i natknęła się na nasz liścik. Czytając go, jej oczy robiły się coraz większe a na twarzy gościł uśmiech a zarazem zdziwienie i zaskoczenie. Przewróciła jeszcze jedną kartkę dalej i spisała zamówienie od siedzących przy stoliku osób. Odchodząc od nich spojrzała w naszą stronę z dość nieodgadniętym wyrazem twarzy i wróciła do robienia kawy. W końcu przyniosła nam nasze zamówienie. Postawiła przede mną kawę i ciasto, podała je również Kaiowi, a na środku postawiła mały talerzyk a na nim kartka złożona w samolot. Trochę zdziwiony spojrzałem na kartkę po czym na nią
- Życzę smacznego - Uśmiechnęła się i odeszła od naszego stolika. Spojrzałem na Kaia i znów na kartkę. Wziął ją i przeczytał z jego wyrazu twarzy definitywnie można było odczytać mega zdziwienie. Zabrałem mu tą kartkę i sam ją też przeczytałam:
“Dobry żart. Nie wiem jak to zrobiliście ale nie bawią mnie tego typu zagrywki.”
A z drugiej strony kartki:
“Od pierwiastkuj się ode mnie ty ilorazie nieparzysty bo jak cię zalgorytmizuje to ci zbiór zębów wyjdzie po za nawias.”
Spojrzałem również zdziwiony na dziewczynę, która właśnie spojrzała się również na nas z zadowolonym z siebie uśmiechem.
- Tao, wracając do naszej trochę wcześniejszej konwersacji zatrzymaj czas chcę inaczej wpisać  się do jej fona. Nie playboy ty dowcipnisiu.
- Dobra, dobra. - I znów jedno pstryknięcie i czas się zatrzymuje. Kaj jak poparzony podbiegł do niej i wyciągnął telefon chwilę w nim grzebał, a mnie zaczęło się trochę nudzić. Więc znów pstryknąłem sobie i czas wrócił do normalnego trybu. I ta przerażona mina Jongina. Jak się zorientował to od razu się gdzieś teleportował. A ja zabrałem się za jedzenie tego niesamowicie czekoladowego ciasta. Podniosłem głowę do góry i widziałem zmierzającego w moją stronę Kaia.
- Musiałeś Tao? Przez ciebie mam przy sobie cały czas jej telefon. Trzeba go odłożyć bo się skapnie, że go nie ma albo zacznie dzwonić czy coś a on u nas jest.
- Rozumiem. Już tak nie panikuj. Ty oddaj jej telefon a ja podrzucę jej jeszcze z jeden liścik. Nie mogę tego przecież tak zostawić. Ciekawe skąd wiedziała, że jest od nas.
- Nie wiem może dlatego, że jesteśmy tu tylko my, ludzie, którzy przyszli chwilę po nas i trzy laski, które cały czas nas obgadują dwa stoliki stąd? Serio nadal nie wiesz?
- Jakie? Serio? Nie są nawet takie złe. W sumie wiesz co trochę jestem dziś zdziwiony twoją postawą mój jakże drogi przyjacielu. Wiesz, że jakieś trzy laski mówią o tobie i się na ciebie napalają a ty nadal tu jesteś? Kai co się z Tobą dzieje? Przecież ty zawsze zarywasz do wszystkiego co się rusza. - I mi się oberwało od niego.  Nie, żeby mnie to jakoś zdziwiło, spodziewałem się tego.
- Kai masz minutę. Oddajesz jej fona i jesteś z powrotem. - zrobił to faktycznie szybko. Teraz obaj kończyliśmy dojadać ciasta, zapłaciliśmy i wyszliśmy z kafejki. Dopiero wieczorem rozstałem się z Kaiem. Wróciłem do domu, uszykowałem się na jutrzejszą wizytę, która miała odbyć się dziś i poszedłem spać. Budzik zadzwonił równo o godzinie 6:30 ale nadal czułem się bardzo niewyspany. Stwierdziłem, że muszę jeszcze chwilę pospać. Zatrzymałem czas i położyłem się dalej spać. Prawdę mówiąc jak się obudziłem to na zegarku w dalszym ciągu widniała godzina 6:30. Ja tym razem byłem już w pełni wyspany. Wstałem tak więc i zaparzyłem sobie kawę. Spokojnie się przebrałem w coś wygodnego. Po zjedzonym śniadaniu wyszedłem z mieszkania i kierowałem się na umówione spotkanie. W między czasie napisałem jeszcze do Kaia czy dziś też się spotykamy w tej kafejce co zawsze w niej przesiaduje ze względu na tą laskę. Zdążyłem dojść już pod bardzo duży wieżowiec a ten nadal nie odpisał. Najwyraźniej nadal śpi. A to ci śpioch dopiero. Wszedłem do środka, przywitałem się z sekretarką i skierowałem się do windy. Kiedy drzwi do niej się otworzyły wysiadł z niej młody chłopak, o urodzie niczym dziewczyny. Nie wyglądał na pracownika musi więc być jednym z pacjentów, którzy tu przychodzą. Wysiadłem na 20stym piętrze i poszedłem pod odpowiedni gabinet. Usiadłem na korytarzu i rozglądałem się dookoła w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stanęła dziewczyna. W pierwszym monecie oślepiało mnie światło wydobywające się ze środka abym mógł dostrzec jej wygląd. Zapytała:
- Pan Huang Zitao? Zapraszam do środka. - Udałem się zaraz za nią. Wskazałam mi miejsce, które miałem zająć. Dopiero teraz mogłem dokładnie przyjrzeć się jej wyglądowi. Dziewczyna o długich rudych włosach, niesamowicie pięknych brązowych oczach i niesamowitym uśmiechu. Wysoka i zgrabna. Powiedziałbym, że dziewczyna w okolicach mojego wieku. Zajęła miejsce na przeciw mnie w fotelu. Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie.
- Co Pana do mnie sprowadza? Co się dzieje?
- Prawdę mówiąc nie za bardzo chciałem tu przychodzić, jestem raczej zdania, że sam jestem w stanie się uporać z własnymi problemami. Nie rozumiem zbytnio dlaczego mam się dzielić z innymi tym co się dzieje w moim życiu. Ale przyszedłem tu za namową kogoś innego. Dość interesujące ma Pani obrazy na ścianie. - Wstałem i podszedłem do jednego z nich. Zajmował większą część ściany i bardzo przykuł moją uwagę. Był naprawdę dość interesujący.
- Przedstawia coś konkretnego? - Zapytałem
- Nie, Raczej nie. - Odpowiedziała dość wybita z swojego toku myślenia. A ja kontynuowałem mówić patrząc nadal na ten obraz
- Jest naprawdę niesamowicie ciekawy. Najbardziej podoba mi się to, że te symbole pomimo, że się od siebie różnią to wszystkie do siebie pasują. Niczym puzzle czy jakaś układanka. - Najbardziej zwróciłem uwagę na ten, który przedstawiał klepsydrę. Bardzo mi przypominał o moich niesamowitych zdolnościach. Kontrolowanie czasu. Tak bardzo to do siebie pasuje. Odwróciłem się w stronę kobiety. Ta natomiast siedziała w fotelu cały czas jakby pisząc coś w swoim notatniku. Podszedłem bliżej aby się temu przyjrzeć. Kobieta w ogóle nie zwracała na mnie uwagi. Tak jakby mnie nie było w pomieszczeniu. Przez cały czas nie odrywała ołówka od kartki. Podszedłem na tyle blisko abym mógł dostrzec co tak intensywnie tam zapisuje. Ale kiedy znalazłem się zaledwie kilka kroków od niej ta nagle przestała. Odwróciła kartkę i spojrzała na mnie.
- Proszę usiąść Panie Zitao.
- Proszę mi mówić Tao. Po prostu Tao
- Dobrze. W takim razie Tao, proszę usiądź. - Wydawała się być jakaś dziwna. I to mnie mówili, że mam przyjść do lekarza a patrząc na nią odnoszę wrażenie, że są ludzie, którzy tego potrzebują bardziej niżeli ja sam. Ale ciekawiło mnie to co ona tam pisała przez ten cały czas. A co mi szkodzi. PSTRYK I czas stoi w miejscu. Podszedłem do Kobiety odwracając stronę, sprawdzając co tak pisała kiedy mówiłem o tym obrazie. Zdziwiłem się widząc, że sobie po prostu rysowała. Nic szczególnego. Zwykły rysunek. Ale nie powiem zdolności do rysowania dziewczyna to ma. I wielką wyobraźnię. Natomiast rysunek przedstawiał pomieszczenie, pokój niczym pałacową komnatę. W niej kobieta w długiej sukni z bardzo przerażonym wyrazem twarzy a przed nią dwóch mężczyzn. Marzy dziewczyna o pałacu. Hmmm. Wróciłem na swoje wcześniej zajmowane miejsce i znów. PSTRYK i jakby nigdy nic uśmiechałem się patrząc na nią i w sumie zastanawiając się nad tym co w tej jej głowie siedzi.
- Jak się dziś czujesz? - Zapytała nagle
- W sumie to dobrze. Jak się obudziłem to byłem strasznie niewyspany ale położyłem się jeszcze na jakiś czas więc jak za drugim razem wstałem to byłem całkowicie wyspany. Nie śpieszyłem się bo wiedziałem, że i tak zdążę być tu na czas. Tak więc jak na razie mija mi dzień bardzo dobrze. Później spotykam się z moim przyjacielem. I zapewne znów będziemy siedzieć cały dzień w takiej kafejce kilka ulic stąd. Podoba mu się dziewczyna, która tam pracuje i jest tam codziennie. W sumie to podoba mu się wszystko co się rusza i jest płci żeńskiej. Choć nigdy go nie pytałem czy faceci też go pociągają. Choć szczerze mówiąc nie zdziwiło by mnie u niego dosłownie nic. Wczoraj załatwiłem mu numer tej laski co tam pracuje. I oburzył się , że nazwałem go Playboyem. Tak więc dzisiejszy dzień raczej niewiele będzie się różnić od moich pozostałych. Ale mimo to nie czuję się jakbym żył w jakieś rutynie, że codziennie to samo. Jest nawet bardzo ciekawie. Prawdę powiem, że chyba polubię to przychodzenie tu do Pani. Można przyjść, pogadać sobie pooglądać te niesamowite obrazy. Na ten jeden mógł bym patrzeć w nieskończoność. I w sumie ten drugi też jest dość interesujący, mam na myśli ten, który przedstawia drzewo. Coś abstrakcyjnego a zarazem wyglądającego bardzo realnie. Ale, się rozgadałem. No, mój czas chyba już minął. Kumpel zapewne już za mną czeka. Jak nie pójdę to pewnie ta biedna kelnerka będzie miała wywierconą dziurę w brzuchu przez mojego przyjaciela wpatrywanie się w nią. Tak więc miło było porozmawiać. Pani również życzę dziś udanego dnia. - Wstałem z miejsca. I kierowałem się już w stronę drzwi, kiedy dziewczyna odezwała się do mnie.
- Dziękuję i proszę uważać aby kolega jednak nie wywiercał dziury w brzuchu tej dziewczyny bo będzie się jej ciężko z tym żyło.
- Może następnym razem przyprowadzę go ze sobą do Pani. Myślę, że Pani również wpadnie mu w oko. On zawsze zwraca uwagę na takie piękne Kobiety. Do widzenia - Dodałem i wyszedłem z gabinetu. Droga do kafejki zajęła mi jakieś dwadzieścia minut. Kompletnie się nie spieszyłem bo i po co. Kai zapewne i tak już siedzi na swoim stałym miejscu i pije kawę, kelnerka znowu robi wszystko aby unikać jego wzroku. Jakby zagadał do niej z drugą jego wizytą w tym miejscu to już od dawna byli by dobrymi albo i nie dobrymi znajomymi. W zależności jak by przypadł jej do gustu dość indywidualny charakter Jongina. Za niedługo będzie pół roku jak odwiedza to miejsce. Wszedłem do środka i tak jak myślałem tak nic się nie pomyliłem. Podszedłem do niego, zająłem miejsce na przeciw i zawołałem dziewczynę do stolika. Dziś też wzięła mnie ochota na krótką zabawę z nią. Kiedy podeszła, spisała zamówienie i poszła je przygotować. Obmówiłem z Kaiem plan. Podobnie jak wczoraj. Zatrzymam czas a ten ma wolną rękę. Rób co chcesz. I zrobiliśmy jak mówiłem. Przyniosła moją kawę. A ja zatrzymałem czas zaraz po tym jak postawiła napój na stole. Spojrzałem na Kaia a ten się uśmiechnął i powiedział tylko "Dziękuję" Ale coś było nie tak. Coś mi nie pasowało w tym wszystkim. Poczułem się jakoś dziwnie, inaczej. Definitywnie inaczej niżeli zawsze. Zrobiłem się nagle bardzo senny i wyczerpany tak jakby wszystkie siły ze mnie powoli uchodziły.
-Kai, przepraszam ale nie dam rady dzisiaj. - I czas powrócił do normalności.
- Co jest Tao? - Zapytał dość przestraszony
- Nie wiem coś jest nie tak jak zawsze. Wcześniej jak to robiłem nie widziałem aby coś się zmieniło ale teraz czułem jakby siły ze mnie uchodziły. - Odpowiedziałem przyjacielowi. I zacząłem się zastanawiać nad tym co mogło być tego powodem. Ale ostatecznie nie doszedłem do żadnego wniosku. Spojrzałem na Kaia a ten jak zwykle mierzył dziewczynie do stup po sam czubek głowy.
- Nie nudzi Cię to? Tak cały czas ją obserwować? Przez tyle czasu, codziennie, pomimo, że praktycznie robi cały czas to samo?
- Nie. Ani trochę. Słuchaj Tao. Idziesz dziś ze mną? Jestem ciekaw gdzie mieszka. Może być naprawdę zabawnie. A dziś słyszałem, ze będzie na urlopie więc gdzie ja ją zobaczę?? - I ta przerażona mina. Jejku chłopie weź, że się za siebie.
- Pewnie. Bo jeszcze coś głupiego zrobisz, albo ją jeszcze wystraszysz na śmierć. A cofać czasu nie potrafię tak więc.
- Rozumiem, rozumiem. - Tak więc znowu spędziliśmy tu większość czasu. Wyszliśmy tak z godzinę przed zamknięciem, żeby nie było. Przeszliśmy się niedaleko stąd aby zjeść coś konkretnego. Kiedy zbliżała się już godzina 18 byliśmy w pobliżu miejsca pracy dziewczyny. Nagle zobaczyliśmy jak wychodzi na dwór, szybko chwyciłem Kaia i wciągnąłem w boczną uliczkę. Wyjrzeliśmy aby sprawdzić co robi. Dziewczyna zmierzała w naszym kierunku a my jak na złość nie mieliśmy gdzie się ukryć aby nie zostać zauważonymi. Nic, dosłownie nic. Żadnej bramy, żadnego samochodu, kosza czy czegokolwiek innego. Ona coraz bliżej nas a my nadal tak jak staliśmy tak stoimy. No i się nie schowaliśmy. Przykucnąłem i jedynie co pociągnąłem go aby zrobił to samo. Przypuszczam, że przeszłaby obok nas obojętnie bo była trochę zamyślona, gdyby nagle coś trochę za nami się nie przewróciło. Zaczęła się obracać w naszym kierunku aby zobaczyć co to za odgłos.
PSTRYK
- Nie miałem innego pomysłu aby nas uratować z zaistniałej sytuacji. Sam odwróciłem się aby zobaczyć co to. A tu kot. Super. Ah te stwory jak potrafią dużo zepsuć. Normalnie już by nas zauważyła. Wyminęliśmy ją i schowaliśmy się kawałek za nią. I znowu PSTRYK. Odwróciła się i kiedy zobaczyła tego kota, uśmiechnęła się. Podeszła trochę w jego stronę. Wyciągnęła coś z plecaka i mu rzuciła. Szliśmy za nią tak już z dobre pół godziny. I właśnie doszliśmy do parku. Usiadła na ławce i rozglądała się dookoła. Po chwili podszedł do niej mężczyzna. Młody, wysoki o bardzo szczupłej sylwetce, jasnych włosach. Ubrany w garnitur, wręczył dziewczynie jakąś kopertę i doszedł. Ona usiadła s powrotem i przejrzała jej zawartość. Godzinę później znajdowaliśmy się już pod dość dużym wieżowcem w dzielnicy Gangnam. Usłyszeliśmy hałas dobiegający z prawej strony oboje spojrzeliśmy w tamtym kierunku. A kiedy spojrzeliśmy z powrotem we wcześniejsze miejsce jej już nie było. Jakby rozpłynęła się w powietrzu. Nic tu więcej po nas. Postanowiliśmy wrócić. Przez to śledzenie, zrobiłem się strasznie głodny. Postanowiłem wyciągnąć kumpla jeszcze na coś do jedzenia. Znaleźliśmy w miarę interesujące miejsce.

Według planu pojawił się kolejny rozdział. Cieszymy się, że tak dużo was czyta naszego bloga!
Mamy nadzieję, że ten rozdział też będzie przyjęty z dużym entuzjazmem.
Pamiętajcie:
Czytacie--> komentujcie
SANDRA, ~Rosa~, NOONA








1 komentarz:

  1. Kocham to opowiadanie. To już 5 rozdział a ja chciałabym już przeczytać całość. Mega, mega, mega. Fighting!!!

    OdpowiedzUsuń